HomeAktualnościNerwy na Wiejskiej w Łęczycy

Nerwy na Wiejskiej w Łęczycy

nerwy na wiejskiej

Ulica Wiejska to już peryferie Łęczycy od strony Lubienia. Problem, który został zgłoszony redakcji, przypomina kłopoty mieszkańców osiedla Królów, Kwiatowego czy Waliszewa. Podobnie, jak tam, chodzi o sprawy dot. ulic. W tym przypadku fragmentu ulicy Wiejskiej, który pozostał po pomiarach geodezyjnych wykonanych i sfinansowanych przez jednego z mieszkańców.

Henryk Wiktorski uważał, że od 1998 roku fragment ulicy znajdował się w jego działce, ale – jak mówi – nie rozpoczynał sprawy aż do ubiegłego roku, kiedy na zlecenie władz miasta dokonano utwardzenia nawierzchni.

– Według mnie to kompletna samowola. W ubiegłym roku, bez żadnych pomiarów, mimo, że sygnalizowałem zajęcie mojej działki, pracownicy chyba Zieleni Miejskiej utwardzili nawierzchnię ulicy razem z fragmentem mojej działki. Ze względu na fakt, że nikt się ze mną nie skontaktował zleciłem prywatnie pomiary geodezyjne, za które zapłaciłem 2 000 zł. Okazało się, że miałem rację, ok 1,5 -2 metrów drogi biegnie na mojej działce. W tej sytuacji władze urzędu, z wielkim niezadowoleniem, aczkolwiek zobowiązane były do uznania mojej własności.

Jesteśmy na problematycznej ulicy, na której na zlecenie urzędu pracuje koparka odcinając zgodnie ze wskazaniem właściciela fragment drogi będący jego własnością. Sprawiedliwości stało się więc zadość, aczkolwiek pan Henryk nie może się nadziwić, że ani obecny na miejscu burmistrz, Paweł Kulesza, ani dyrektor JB Zieleń Miejska, Adam Kujawa nie przeprosili go za tyle lat bezprawia. A ze sprawiedliwością, jak się okazuje sprawa względna, bo problem dopiero się zaczął. Mieszkańcy zostali praktycznie bez drogi dojazdowej.

– Jeszcze samochodem osobowym jakoś się przejedzie – mówi kobieta, właścicielka jednego z domostw. Ale nie ma możliwości wjazdu „śmieciarki” czy ambulansu pogotowia ratunkowego, szczególnie w tych miejscach, gdzie stoją słupy elektryczne. Rozmawialiśmy z burmistrzem, zadeklarował, że sprawę załatwi jak najszybciej, jak pozwolą na to wymagania formalne i prawne. Nie bardzo jest możliwość szybkiej zmiany sytuacji, ale antagonizowanie się i kłótnia też niczego nie zmienią.

Do rozmowy wtrąca się sąsiad.

– Najbardziej bulwersujące jest w tej sprawie fakt, że my nie wylądowaliśmy tutaj nagle, wszyscy wiedzieli, że będziemy prowadzić budowę, na co otrzymaliśmy stosowne zezwolenia. Z tego co się orientuję, aby otrzymać zezwolenie na budowę domu warunkiem koniecznym jest istnienie drogi dojazdowej a tymczasem jej praktycznie nie ma. Nie umniejszając paniom, ale kiedy patrzę na te przestrzenie, to myślę, że moja żona stąd tak łatwo nie wyjedzie, nie mówiąc już o tym, że nietrudno o zsunięcie się pojazdu do głębokiego wykopu.

Poruszanie się ulicą Wiejską wymaga od kierowcy sporych umiejętności. Czasami trzeba kilkadziesiąt metrów cofać. Kiedy mieszkańcy mogą liczyć na rozwiązanie problemu?

– Już podjęliśmy działanie. Okazuje się, że ulica Wiejska ma charakter drogi publicznej, czyli złożymy wniosek o dofinansowanie, następny krok to wystąpienie na mocy spec ustawy do sądu o ustanowienie za wypłatą odszkodowania na części działki prywatnego właściciela tzw. drogi koniecznej, w związku z faktem, że obecnie szerokość pasa drogowego wynosi ok. 3 metry. Niestety, procedura ta jest dość czasochłonna, w związku z czym myślimy, aby na pas ok. 1,5 metra działki stanowiący własność prywatną, wysypać czarnoziem. Oczywiście za zgodą właściciela – wyjaśnia burmistrz Paweł Kulesza.

UDOSTĘPNIJ:
O krok od tragedii!
III Targi Edukacyjne
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.