Burza na sesji powiatowej! Niektórzy radni mówią o odwołaniu starosty!
Radni powiatowi podjęli kilka uchwał, ale najwięcej dyskusji, w atmosferze dużego wzburzenia, wzbudził temat zagrożonej inwestycji drogowej – remontu drogi Leźnica Mała – Janków.
Od samego początku inwestycja drogowa składająca się z dwóch części Leszno – Kotowice i Leźnica Mała – Janków wzbudzała wiele dyskusji. Już na samym jej starcie brak było porozumienia między starostą a wójtem gminy Łęczyca w kwestii współfinansowania gminy w tym zadaniu. Były rozmowy włodarzy, spotkania obu samorządów, w końcu udało się osiągnąć porozumienie. Wydawać by się mogło, że tak jak w przypadku remontu drogi Leszno – Kotowice w 95 % ukończonego jako część tego zadania drogowego na 30 października br. kolejny odcinek – droga Leźnica Mała – Janków zostanie oddany do użytku. Niestety, jak określił starosta, Janusz Mielczarek, pojawiły się kłopoty, które w jego ocenie nie są zależne od inwestora, czyli powiatu.
– Po rozstrzygniętym na początku lipca przetargu na wykonanie tego zadania, 17 lipca br. zwróciliśmy się do konserwatora o wydanie opinii w kwestii przeprowadzenia badań archeologicznych. 30 sierpnia otrzymaliśmy odpowiedź potwierdzającą konieczność ich wykonania, w związku z czym należy złożyć wniosek o wydanie opinii bez której prowadzenie prac remontowych na tej drodze jest niemożliwe. Ponieważ, jak wskazuje się w piśmie, braki kadrowe w nadzorze konserwatorskim mogą być powodem wydłużenia terminu wydania opinii – relacjonował starosta – zamierzam poprosić o pomoc senatora Przemysława Błaszczyka. Sprawa jest tym bardziej pilna, że zagrożony jest październikowy termin zakończenia inwestycji jak również fakt, że do 30 listopada musimy rozliczyć dotację z wojewodą. Jeżeli nie udałoby się tego zrobić, będziemy zobowiązani do zwrotu pieniędzy.
Informacja złożona przez starostę wywołała prawdziwą burzę.
– Pamiętam dokładnie słowa wójta Jacka Rogozińskiego, który jeszcze w maju br. twierdził o konieczności uzyskania opinii konserwatora. Dlaczego wówczas starosta nie wystąpił o ten dokument. Okazuje się, że wójt miał rację, a mieszkańcy pozostaną bez drogi, bo urzędnicy starostwa zapomnieli o swoich obowiązkach. Mało tego, niewykorzystane środki finansowe trzeba będzie zwrócić – argumentowała wzburzona radna, Monika Twardowska. – Jeżeli doszłoby do takiej sytuacji, to trzeba odwołać starostę.
Podobną opinię wyraził radny Zbigniew Marczak.
– Od dawna wiadomo, że na wydanie opinii konserwatora trzeba czekać długo. Dlaczego wcześniej powiat nie wystąpił o jej wydanie, przecież podmiot współfinansujący, czyli wójt Rogoziński o tym mówił. Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. Nieznajomość prawa szkodzi – mówił samorządowiec.
O zasadach funkcjonowania nadzoru konserwatorskiego mówił radny Krzysztof Hopaluk.
– Zupełnie nie rozumiem działania tej instytucji. Przecież wszystkich obowiązuje to samo prawo, w tym zakresie kodeks postępowania administracyjnego, 30 dni na wydanie dokumentu. Jeżeli wystąpiliśmy z wnioskiem, to w ciągu miesiąca powinniśmy otrzymać rozstrzygnięcie. Klienta naprawdę nie interesują braki kadrowe w nadzorze konserwatorskim. Według mojej wiedzy prawo nie jest uznaniowe, obowiązuje wszystkich w takim samym zakresie – twierdził radny.
Los inwestycji jest poważnie zagrożony.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.