Czy miejscy urzędnicy mają gratisowe ryby?
Dwa miesiące temu miejski staw był zarybiany. Do wody trafiła tona ryb – dokładnie 750 kilogramów karpia i 250 kg pstrąga.
Dwa miesiące temu miejski staw był zarybiany. Do wody trafiła tona ryb – dokładnie 750 kilogramów karpia i 250 kg pstrąga.
Bulwersująca sprawa ujrzała światło dziennie całkiem niedawno.
Pan Piotr, jeden z lokatorów bloku, zdenerwowany zadzwonił do redakcji.
– Coś państwu powiem, nie uwierzycie. W bloku, w którym mieszkam, nie ma światła w piwnicach, na klatkach schodowych. Nie mam też internetu i telewizji. Jest awaria prądu. A czemu? Proszę sobie wyobrazić, że podobno “Łęczycanka” od lat nie wnosiła do zakładu energetycznego opłat za prąd. Gdzie są nasze pieniądze? Jako mieszkańcy płacimy spółdzielni wszystkie należności i nagle okazuje się, że pieniądze nie trafiały tam, gdzie powinny. To skandal! – usłyszeliśmy w redakcyjnej słuchawce.
Na to liczy Janusz Jankowski, kierownik wydziału promocji powiatowego starostwa, który w ubiegłym tygodniu oprowadzał berlińczyków po celach.
Trudne zadanie czeka dyrektora Lewandowskiego. Wodnik od dawna jest deficytowy. Poza tym nastroje wśród załogi nie są najlepsze. Pracownicy czekają na podwyżkę płac.
Gdy już wydawało się, że kolejna miejska sesja minie bez większych emocji, na scenę wkroczył Toni Kamal. Przedsiębiorcę wyprowadziło z równowagi to, że radni nie chcieli go wysłuchać.
– Liczyłem na to, że rada miasta zapozna się z moim zdaniem.
Do zdarzenia doszło w Sierpowie – w sklepie, który położony jest między Łęczycą a Ozorkowem. Chuligani tego dnia nie poszli do szkoły. Dochodziła godzina 9.
Konflikt pomiędzy samorządowcem a dyrektorem Adamem Kujawą z miesiąca na miesiąc przybierał na sile. Radny wielokrotnie prosił dyrektora o utwardzenie dróg i parkingów. Bezskutecznie.