HomePolecamyKoty podrzuciła strażnikom miejskim. Odpowie za to przed policją

Koty podrzuciła strażnikom miejskim. Odpowie za to przed policją

koty sm łęczyca

Jedna z mieszkanek Łęczycy przyszła do siedziby straży miejskiej z kartonowym pudełkiem,  zostawiła je przy wejściu, krzyczała w kierunku funkcjonariuszy, po czym uciekła. Jak się okazało, w środku było pięć kociąt. Kobieta będzie teraz odpowiadać przed policją za porzucenie zwierząt.

Sytuacja była kuriozalna. Funkcjonariusze straży miejskiej przyznają, że pierwszy raz doszło do takiego zdarzenia. W jednostce czasami owszem, są kocięta, ale tylko te zabezpieczone w czasie interwencji i tylko tymczasowo.

– W piątek do naszej jednostki weszły dwie kobiety, jedna trzymała pudełko. Mieszkanka była nam znana, bo dwa dni wcześniej przyszła do nas zapytać co ma zrobić z kociętami. Twierdziła, że ktoś jej podrzucił, a ma już dużo swoich kotów i nie stać ją na utrzymanie kolejnych, myślała, że je weźmiemy. Wytłumaczyłem, że w Łęczycy nie ma schroniska dla kotów, poradziłem co może zrobić, żeby znaleźć dla nich nowy dom, mogła też zawieść je do schroniska dla kotów w Łodzi, przekazałem kontakty – mówi Tomasz Olczyk, komendant straży miejskiej w Łęczycy.

Łęczycanka, jak się okazało nie była zainteresowana szukaniem dla kociaków nowego domu na własną rękę. Wolała je podrzucić strażnikom miejskim.

– Kobieta krzyczała, że naszym obowiązkiem jest zająć się tymi kotami, twierdziła, że rozmawiała z prawnikiem, który poradził jej tak zrobić. Postawiła pudełko z kotami na podłodze i uciekła. Sprawa została zgłoszona na policję. Funkcjonariusz straży miejskiej, który wówczas był w jednostce już złożył zeznania. Mieszkanka będzie odpowiadać z ustawy o ochronie zwierząt za porzucenie kociaków – niezależnie od tego, czy była ich właścicielką, czy zostały do niej podrzucone – dodaje T. Olczyk. – Przyznam, że wszyscy byliśmy zaskoczeni sposobem postępowania tej pani. My oczywiście pomagamy w adopcjach kotów, szukamy nowego domu dla tych, które przygarniamy po interwencjach, ale urząd to nie schronisko dla kotów. Do tej pory mieliśmy w jednostce już od ponad miesiąca dwa kociaki, dopiero co udało nam się znaleźć dla nich nowych właścicieli a tu podrzucono nam pięć kolejnych. Karmę i żwirek kupujemy za prywatne pieniądze, jednego czy dwa kociaki możemy tymczasowo zostawić, ale więcej nie dalibyśmy rady.

Kocięta „z pudełka” na weekend trafiły do lekarza weterynarii, z którym współpracuje miasto. Jeden już został przygarnięty. Co z pozostałą czwórką? Jeśli w szybkim czasie nie znajdą się dla nich właściciele, zostaną zawiezione do schroniska dla zwierząt w Łodzi.

UDOSTĘPNIJ:
Rolnicy z gminy Dasz
Szóstka padła w Po
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.