HomeAktualności z regionuZainteresowanie rodziną zastępczą

Zainteresowanie rodziną zastępczą

kie– Tam źle się dzieje. Proszę, żebyście to sprawdzili – usłyszał nasz dziennikarz od jednej z mieszkanek na temat jedynego w mieście Rodzinnego Domu Dziecka.
Czy naprawdę w rodzinie zastępczej dochodzi do niepokojących sytuacji? Zdaniem poddębiczanki, która poprosiła o anonimowość, dzieci nie mają odpowiedniej opieki.
– Mają pod opieką czworo dzieci. Wielokrotnie widziałam, jak najmłodszy, zaledwie kilkuletni chłopczyk biegał po dachach pobliskich parterowych budynków. Przecież to bardzo niebezpieczne. Gdzie wówczas była jego opiekunka, która zastępować ma mu matkę – pyta nasza Czytelniczka. – Zresztą takich zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca było o wiele więcej. Na przykład krzyki, kłótnie, płacz dzieci. Kiedyś zauważyłam, jak na podwórku dzieci były polewane zimną wodą wprost ze szlaucha, innym razem – też na podwórku – ścinane były dzieciom włosy i to do samej skóry.
Janina K. (nazwisko do wiadomości redakcji) zaprzecza. Twierdzi, że negatywne opinie są jedynie złośliwością i pomówieniem.
– Razem z mężem tworzymy Rodzinny Dom Dziecka od ponad 11 lat. Nigdy instytucje nadzorujące nie miały żadnych negatywnych zdań na temat naszej rodziny. Dzieci mają u nas dobrze. Staramy się z całych sił, aby czuły się kochane – słyszymy.
Jak pani Janina tłumaczy zarzuty?
– Chłopiec być może biegał po dachu. Nieraz ma takie pomysły, rozsadza go energia. To żywe srebro. Ale przecież w najnormalniejszych rodzinach chłopcy mają przeróżne pomysły: wchodzą na drzewa, trzepaki i nikt z tego nie robi afery. Co do ścinania włosów. Owszem, były ścinane. Jednak nie przeze mnie. 22-latek sam ściął sobie włosy na krótko, bo dostał się do straży pożarnej i uznał, że taki styl mu odpowiada. Na podwórku, w okresie letnim, faktycznie chłopcy polewali się wodą z ogrodowego węża. Było im po prostu gorąco. Jeśli zaś chodzi o krzyki, czy płacz. No cóż. A czy w innych rodzinach to się nie zdarza? Czasami są kłótnie, ale nikt dzieci nie bije.
W domu rozmawialiśmy także z 18-letnią dziewczyną, która też jest pod opieką małżeństwa państwa K.
– Tworzymy kochającą się rodzinę. Wszystko jest w porządku – usłyszeliśmy.
O opinię poprosiliśmy Ilonę Kubis – Kałucką, kierownik PCPR-u w Poddębicach.
– Do tej pory nie mieliśmy żadnych niepokojących zgłoszeń na temat tej rodziny. Raz w miesiącu rodzinę odwiedza koordynator, często jest tam również pracownik socjalny. Nie wydaję mi się, aby źle się tam działo. Oczywiście ponownie to sprawdzimy.
Danuta Frontczak, pracownik socjalny, potwierdza słowa szefowej PCPR.
– Byłam u rodziny państwa K. w lutym. Rozmawiałam z dziećmi. Na nic się nie skarżyły.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.