„Z pustego i Salomon nie naleje” – dyrektor ZDP w Łęczycy mówi o dużych problemach. A chwasty przy drogach coraz większe
Temat zarośniętych krzakami i wysoką trawą poboczy stał się praktycznie tematem dyżurnym. Mówią o tym wszyscy, którzy korzystają z ciągów komunikacyjnych na terenie powiatu łęczyckiego. Redakcja „Reportera” wielokrotnie na swoich łamach poruszała problem i jak do tej pory niewiele się zmieniło. Aby poprawić sytuację w tym zakresie, twierdzi Karol Niewiadomski dyrektor ZDP, należy wzbogacić jednostkę w sprzęt. Dwa ciągniki, to zdecydowanie za mało, aby utrzymać pobocza w należytym stanie.
Chwasty, trawy i krzaki rosnące w przydrożnych rowach i na poboczach mają się nieźle. Takiego określenia użył w rozmowie z naszym reporterem mieszkaniec powiatu łęczyckiego, na co dzień korzystający z przejazdu po drogach publicznych.
– Chwasty i zakrzaczenia skutecznie zasłaniające widoczność na skrzyżowaniach, to taki utrwalony od lat obrazek infrastruktury powiatowej. Człowiek nie musi się zastanawiać, czy przekroczył granicę administracyjną chociażby gminy Kłodawa na terenie województwa wielkopolskiego, to po prostu widać. Nawet ubiegłoroczny sukces, tzw. droga kłodawska, świeżo po remoncie a jest zarośnięta, niebezpieczna szczególnie w obszarze skrzyżowań – mówi nasz rozmówca.
O to, jakie są powody zaniedbanych poboczy, pytamy dyrektora ZDP.
– Nie jest tak, że my nie widzimy tej sytuacji, ale jak mówi stare porzekadło: „z pustego i Salamon nie naleje„ a wszyscy wiemy, że ta biblijna postać cieszyła się niezwykłym darem mądrości – słyszymy od K. Niewiadomskiego. – W utrzymaniu naszej jednostki pozostają setki kilometrów dróg. Dysponujemy 3 ciągnikami, z których jeden od dłuższego czasu stoi w naprawie, bo nie ma części zamiennych. Na dodatek, każdy, kto użytkuje jakikolwiek sprzęt ma świadomość jego sukcesywnego zużywania się, mimo napraw bieżących i konserwacji. Nasze sprzęty do najmłodszych nie należą i stąd powstałe opóźnienia w wykaszaniu poboczy. Przy tej okazji dodam jeszcze, że jeżeli wszyscy nie zadbamy o swoje środowisko, to takie sytuacje nasycone emocjami, zresztą słusznymi, będą się zdarzały. Mam tu konkretnie na myśli prawdziwe skarby i znaleziska, które można spotkać w rowach, są też niestety elementy metalowe, których nie widać w wysokiej trawie, ale widać po uszkodzeniach sprzętu koszącego. Podam przykład, jeżeli ktoś koniecznie musi ukraść słupek od znaku drogowego, to niech go przynajmniej utnie tuż przy gruncie a nie zostawi kilkucentymetrową pułapkę, w ten sposób bardzo poważnie została uszkodzona jedna z kosiarek, co zaowocowało wykluczeniem jej z eksploatacji.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.