WIĘCEJ JUŻ MNIE NIE ZOBACZYCIE – POWIEDZIAŁ KOMENDANTOWI
To, co dzieje się w jednostce podlegającej burmistrzowi przechodzi już ludzkie pojęcie – mówią mieszkańcy, którzy w ciągu ostatnich kilku dni informują redakcję o bulwersujących sytuacjach w straży miejskiej. Najpierw wiadomość o strażniku – alkoholiku, który przy drodze zostawić miał fotoradar, aby pójść się napić. Następnie zdarzenie z drugim strażnikiem, który – to już jest pewne – w czasie służby był pijany a po wytrzeźwieniu powiedział komendantowi, że się zabije.
W ub. piątek w poszukiwania strażnika, który nockę spędził w policyjnym areszcie, włączyły się wszystkie służby w mieście. Wezwano nawet policyjny helikopter z Łodzi.
Zdezorientowani mieszkańcy zadawali pytania, co się dzieje? Skąd tyle policji? Co robią zastępy straży pożarnej i jednostki OSP w pobliżu łąk na osiedlu Waliszew? Łęczycanie z niedowierzaniem i obawą o los mężczyzny przyglądali się działaniom służb mundurowych.
Początkowe informacje przekazywane przez policję były minimalne, mieszkańcy na własną rękę szukali więc wyjaśnienia niecodziennych, wstrząsających wydarzeń. Często powtarzana była wiadomość, że w jednym z domów na Waliszewie ktoś się zabarykadował i grozi wysadzeniem budynku w powietrze. Na szczęście te doniesienia, przekazywane z ust do ust, nie potwierdziły się. Inna wersja, ta prawdziwa, dotyczyła prowadzenia poszukiwań jednego ze strażników miejskich, który tego dnia został przesłuchany przez prokuraturę na okoliczność wykonywania obowiązków służbowych pod wpływem alkoholu. Jak się dowiedzieliśmy, strażnik miał zadzwonić do swojego przełożonego, przeprosić za całą sytuację i… pożegnać się. Kontakt wówczas się urwał a służby rozpoczęły nerwowe poszukiwania. Mówiło się o zagrożeniu życia. Na szczęście akcja zakończyła się sukcesem. Mężczyzna został odnaleziony w miejscowości Dzierzbiętów Duży, po czym od razu przetransportowany do szpitala w Łodzi.
– Rzeczywiście, akcja poszukiwawcza przeprowadzona w piątek przez policję i straż pożarną, w której my też braliśmy udział, dotyczyła tego samego funkcjonariusza, który w czwartek został zatrzymany przez policję. Pracownik popełnił błąd i pan burmistrz na pewno podejmie względem niego odpowiednie działania. Uważam jednak, że w chwili obecnej najważniejszy jest jego stan zdrowia – wyjaśnia komendant SM Tomasz Olczyk.
Nieoficjalnie mówi się, że od czasu problemu z pierwszym strażnikiem (o czym informowaliśmy w ubiegłotygodniowym numerze), mężczyzna był w nie najlepszej kondycji psychicznej. Bardzo przeżywał sytuację, która spotkała jego kolegę, martwił się też pogarszającym się wizerunkiem straży miejskiej w Łęczycy. Koniec służby w środę też nie należał do przyjemnych. Partnerka pierwszego ze strażników, który w czasie pracy miał spożywać alkohol, przyszła do pokoju strażników miejskich i zrobiła mężczyźnie awanturę. Prawdopodobnie zdenerwował ją komentarz na Facebooku odnoszący się do jej partnera.
Początkowe badanie na zawartość alkoholu nie udało się, ponieważ alkomat okazał się wadliwy. W komendzie policji powtórzono badanie.
– Po otrzymaniu zgłoszenia, że funkcjonariusz może być pod wpływem alkoholu niezwłocznie podjąłem działania konieczne do jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy. Alkomat, z którym na miejsce przyjechali policjanci okazał się niesprawny i nie można było dokonać pomiaru. Funkcjonariusz straży miejskiej pojechał więc z policjantami do komendy powiatowej policji w Łęczycy, by powtórzyć badanie. Okazało się, że strażnik ma 0,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu. Rano, gdy pracownik przyszedł do urzędu jego stan w żaden sposób nie wskazywał, że mógłby znajdować się pod wpływem alkoholu – informuje komendant straży miejskiej w Łęczycy.
Według naszych informacji, strażnik w noc przed rozpoczęciem służby ostro pił. Niestety, w dniu pełnienia swoich obowiązków wciąż był podpity.
Fakt nietrzeźwości pracownika straży miejskiej potwierdza także informacja od rzecznika prasowego urzędu miasta. – Faktycznie, taka sytuacja miała miejsce. Strażnik Miejski został zatrzymany przez policję, a badania alkomatem wykazały, że był pod wpływem alkoholu. Mówię o tym z tym większym niedowierzaniem, gdyż do tej pory był to pracownik sumienne wykonujący swoje obowiązki. Nigdy nie było pod jego adresem skarg czy zarzutów, nie było też żadnych problemów alkoholowych. Wręcz przeciwnie, były pozytywne opinie, czy też podziękowania za interwencje. Niestety zdarzyło się i teraz należy ponieść konsekwencje – informuje Krzysztofa Łuczak, rzecznik łęczyckiego magistratu. – Nie chciałabym na tym etapie mówić o konkretnych konsekwencjach. Poczekajmy na to, co zostanie ustalone w trakcie postępowania.
Po ostatnich wydarzeniach w straży miejskiej, można się zastanawiać jak dalej będzie wyglądała praca funkcjonariuszy. Czy w 3 – osobowym zespole straż będzie w stanie poradzić sobie ze wszystkimi obowiązkami? Słyszy się też sugestie dotyczące rozwiązania tej jednostki urzędu miasta.
– Kwestia rozwiązania SM nie jest brana pod uwagę. Nie mogę jeszcze powiedzieć, czy nabór obejmie jedno, czy dwa wolne stanowiska pracy w łęczyckiej straży miejskiej – informuje K. Łuczak, rzecznik burmistrza.
Małgorzata Robaszkiewicz
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.