W rzece zginęły matka z córką. Czy doszło do rozszerzonego samobójstwa?
Ok. 4 nad ranem samochód prowadzony przez 39-latkę zaparkował przy budynku straży miejskiej. Stąd kobieta z córeczką poszły w stronę ulicy Solnej, do kładki nad Narwią.
Te wydarzenia zarejestrowały kamery monitoringu straży miejskiej. Teraz śledczy ustalają, co wydarzyło później.
Jeszcze w sobotę policjanci przesłuchiwali członków rodziny kobiety i jej córki. Na poniedziałek zaplanowana jest sekcja zwłok.
Wstępne oględziny nie wykazały na ciałach matki i córki żadnych obrażeń, ale szczegółowych informacji dostarczy właśnie sekcja zwłok.
Zgłoszenie o wyłowieniu z rzeki Narew w Pułtusku ciała małego dziecka policjanci odebrali o 6 rano w sobotę. Zwłoki dziecka zauważył wędkarz i wezwał na miejsce służby.
Kilka godzin później, trzy kilometry dalej w miejscowości Strzyże inny wędkarz natrafił na ciało kobiety.
W sobotę, po południu służby potwierdziły, że 39-letnia kobieta i 5-letnia dziewczynka odnalezione w Narwi przez wędkarzy to matka i córka – mieszkanki powiatu pułtuskiego.
Obie zostały zidentyfikowane. Wcześniej nikt nie zgłaszał zaginięcia dziecka, ani kobiety. Do bliskich dotarli sami policjanci.
Śledztwo w sprawie śmierci 39-letniej kobiety i jej pięcioletniej córki prowadzi Prokuratura Rejonowa w Pułtusku.
Wiele wskazuje na to, że doszło do rozszerzonego samobójstwa.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.