W Łęczycy mieszkańcy mają dość tej „wojenki”…

Najprawdopodobniej grupa pseudokibiców związana z Łódzkim Klubem Sportowym pobiła w okolicach miejskiego targowiska 25-letniego mieszkańca Łęczycy, sympatyzującego z Widzewem. Tej samej nocy – o czym pisaliśmy jako pierwsi w serwisie internetowym – oblane też czarną, oleistą substancją zostały elewacje kilku budynków na których znajdowały się symbole RTS-u. Mieszkańcy pytają, czy jest szansa na zakończenie tej „wojenki”.
Można przypuszczać, że te działania były ze sobą połączone. Policja zabezpieczyła nagranie z miejskiego monitoringu na którym widać pobicie chłopaka. Podobno sceny są bardzo drastyczne. Asp. szt. Mariusz Kowalski, oficer prasowy policji w Łęczycy, jest oszczędny w słowach.
– Poszkodowany, jak na razie, nie zgłosił się na policję. Prowadzimy dochodzenie ws. dewastacji – usłyszeliśmy.
Jeszcze przed tymi bulwersującymi sytuacjami, redakcja odbierała sygnały od mieszkańców ws. klubów piłkarskich i działań niektórych instytucji w mieście, które miałyby wspierać jedynie Widzew.
– Dlaczego w Łęczycy daje się przyzwolenie na reklamę tylko RTS-u – pyta łęczycanin. – Na przykład spółdzielnia mieszkaniowa zgodziła się na wymalowanie na swoich elewacjach dużych graffiti Widzewa. To jawne wspieranie tylko jednej strony. Uważam, że tak być nie powinno. Zachowajmy w tym wszystkim obiektywizm.
Jarosław Pacholski, prezes „Łęczycanki”, odpiera zarzuty.
– Nie wspieramy żadnej strony. Po prostu do spółdzielni zgłosili się sympatycy Widzewa i zapytali, czy mogliby na elewacji zrobić klubowe graffiti. Zgodziłem się. Do tej pory żaden z kibiców ŁKS-u nie wystąpił z taką propozycją. W tej chwili „Łęczycanka” nie ma już wolnych miejsc na elewacjach, aby realizować podobne działania – mówi szef miejscowej spółdzielni mieszkaniowej.
Dowiedzieliśmy się też, że sympatycy Widzewa mieli rozmawiać ws. zgody na graffiti z burmistrzem Pawłem Kuleszą.
Magistrat zaprzeczył tej informacji.
Nie jest tajemnicą, że Łęczyca wspiera Widzew. Jest oficjalny profil „Widzewskiej Łęczycy” a Górnik 1956 jest klubem współpracującym z Widzewem Łódź.
Mieszkańcy podkreślają, że wojna pomiędzy kibicami toczona jest nie tylko na stadionach. Szkoda, że niszczona jest miejska infrastruktura. A już bardzo źle, gdy dochodzi do rękoczynów.
– Zaczynamy to wszystko tolerować. Te graffiti, gwiazdy Dawida i agresywne zachowania. Myślimy, że to normalne. A tak nie jest. To jest bardzo niebezpieczna wojna między klubami i kibicami – to kolejna opinia jednego z naszych czytelników.
Czy da się pogodzić kibiców Widzewa i ŁKS-u? To jednak mało prawdopodobne…
BRAK KOMENTARZY