„To był wyzysk” – uważa mieszkanka Łęczycy. Co na to urząd?
Staże organizowane przez PUP bywają dobrym początkiem drogi zawodowej, niestety czasem pracodawca przyjmujący stażystę, traktuje go jak darmową siłę roboczą. Marcin Nowak z Łęczycy uważa, że właśnie to spotkało jego żonę, która podjęła staż w firmie sprzątającej.
– To był prawdziwy wyzysk. Żona była wysyłana sama na miejsce pracy, przeszkolenie trwało godzinę i to jeszcze przed podpisaniem umowy, robiła za dwie osoby a organizator stażu nawet nie zapewnił jej normalnych warunków odbywania stażu. Na tydzień dostała butelkę wody. Skończyło się odwodnieniem – usłyszeliśmy. – Kiedy żona była słaba i poszła do lekarza, od razu została wysłana na zwolnienie, to oczywiście też nie podobało się pracodawcy.
Andżelika Nowak potwierdza, że miała zlecane mnóstwo pracy. Pracodawca miał nawet zagrozić, że jeśli nie wyrobi się z zadaniem w godzinach pracy, to będzie musiała przychodzić w soboty.
– Kiedyś nawet poprosiłam moją mamę o pomoc, bo obawiałam się, że nie zdążę. Poza tym na stażu nie powinnam mieć odpowiedzialności finansowej, a pracodawca powierzył mi sprzęt, musiałam go sobie sama nosić na miejsce pracy, trzymać w domu a ponadto kazali podpisać za niego odpowiedzialność finansową – usłyszeliśmy. – Bardzo chciałam pracować, rodzaj pracy też mi nie przeszkadzał, ale gdyby były tam normalne warunki. Człowiek to nie robot.
Zarówno stażystka, jak i jej mąż zgłaszali do PUP swoje uwagi dotyczące przebiegu stażu.
– Po każdym naszym zgłoszeniu mówili, że zadzwonią do organizatora. Telefony jednak nic nie zmieniały. Nie było żadnej kontroli ze strony urzędu. W mojej ocenie nie tak to powinno wyglądać. PUP gdyby w porę zareagował, to żona mogłaby dokończyć ten staż bez problemów, tak jak chciała – mówi pan Marcin.
W trakcie trwającego zwolnienia lekarskiego organizator stażu złożył do urzędu pracy wniosek o rozwiązanie umowy ze stażystką.
– Czy tak mogą? Rozwiązać umowę w trakcie zwolnienia? Przecież to przez nich podupadłam na zdrowiu a lekarz powysyłał mnie na różne badania. Moim zdaniem to zemsta za to, że w ogóle poszłam na L4, bo nie miał kto pracować – mówi pani Andżelika.
„Powiatowy Urząd Pracy w Łęczycy wyjaśnia, że w przypadku zgłoszenia uwag czy zastrzeżeń przez każdą ze stron – stażystę czy organizatora stażu, urząd w pierwszej kolejności podejmuje działania zmierzające do usunięcia ewentualnych nieprawidłowości, aby umowa mogła być kontynuowana. Urząd korzysta z narzędzia wskazanego w przepisach regulujących organizację stażu, tj. wysłuchanie każdej ze stron, przypomnienie o warunkach odbywania stażu. Wysłuchując strony sporu należy ocenić czy nie doszło do rażącego zaniedbania oraz uporczywego naruszania przepisów. W przypadku braku porozumienia między stronami staż zostaje rozwiązany. Odnosząc się do przedstawionej sprawy, po informacji telefonicznej osoby odbywającej staż PUP w Łęczycy podjął interwencję. Zastosowane zostały procedury. W odpowiedzi organizator stażu złożył stosowne wyjaśnienia. Na wniosek organizatora stażu, z uwagi na brak porozumienia między stronami przedmiotowy staż został rozwiązany. W odpowiedzi na pytanie odnośnie organizacji stażu u organizatora na którego są liczne skargi, informuję, że każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie i nieprawidłowości w organizacji stażu oraz cała współpraca z organizatorem stażu, brane są pod uwagę. Nadmieniam iż staże podlegają cyklicznym planowym kontrolom, a także kontrolom wyrywkowym” – wyjaśnia Lidia Zięba, dyrektor PUP w Łęczycy.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.