Sąsiad pije i wyje
Po alkoholu staje się nie do wytrzymania. W dzień i w nocy mieszkaniec jednego z bloków przy ulicy Belwederskiej, wydaje z siebie dziwne dźwięki. Gdyby ktoś go nie znał, pomyślałby, że człowiek ten bardzo cierpi.
Do naszej redakcji zadzwonił Czytelnik i opowiedział o problemie z głośnym sąsiadem. Już od ponad 1,5 roku młode małżeństwo z dwójką małych dzieci musi wysłuchiwać wycia sąsiada, który nadużywa alkoholu.
– Z tym człowiekiem nie można się w żaden sposób dogadać, bo prawie zawsze jest pijany. Zamiast pójść spać, siedzi na kanapie i wyje. Z początku, gdy wprowadziliśmy się do tego mieszkania, myśleliśmy, że piętro niżej mieszka jakiś chory człowiek, który odczuwa silny ból. Okazało się, że jest chory, ale na alkoholizm – opowiada zdenerwowany Henryk Bielawski. – W naszym mieszkaniu słychać najbardziej, bo jesteśmy bezpośrednio nad nim. Za długo to już trwa. W dzień aż tak bardzo nie przeszkadza, choć irytuje, ale w nocy często nie można zasnąć. Dzieci też się budzą. Kilka dni temu dzwonił do nas domofonem o 5 rano, bo się pomylił, albo nie mógł otworzyć sobie drzwi, sam już nie wiem. Na pewno był pijany. Nasze starsze dziecko chodzi już do szkoły, jak ma się wyspać w takich warunkach? – zastanawia się lokator.
Postanowiliśmy odwiedzić głośnego sąsiada. Już na klatce schodowej słychać było opisany przez naszego Czytelnika dźwięk. Gdy drzwi do mieszkania się otworzyły, stanął w nich mężczyzna w stanie wskazującym na znaczne spożycie alkoholu. Niestety, nie bardzo potrafił wyjaśnić swojego zachowania, stwierdził tylko, że „raczej nic go nie boli”. Trudno jednak było się z nim porozumieć.
– Nie wiemy już, co robić. Policjanci przyjeżdżający z patrolu po naszym wezwaniu też są bezsilni, bo sąsiad jest w swoim mieszkaniu, w dodatku pijany i nie można się z nim dogadać. Ostatnio usłyszałem jak powiedzieli „No i jak, znowu pan wyje? Miała być już cisza” – słyszymy od pana Henryka. – Jak chce to przecież niech sobie pije, to tylko i wyłącznie jego sprawa, ale mnie zależy na ciszy. Słuchamy tego wycia od półtora roku. To zdecydowanie za długo. Policjant dyżurny polecił mi zgłoszenie sprawy do dzielnicowego, tak też zrobiłem. Na razie czekam aż do nas przyjdzie żeby osobiście poznać sprawę. Jestem bardzo ciekawy jakie rozwiązanie zaproponuje.
tekst i fot. (MR)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.