Pracuje dla samorządów… i gwiazd
Kilka dni temu pracę w miejskim parku rozpoczął Kamil Domański, sokolnik z Bełchatowa. Zadanie do wykonania jest konkretne. W ciągu miesiąca z parku należy wygonić jak najwięcej gawronów, które są prawdziwym utrapieniem dla spacerowiczów.
Chyba nie ma w parku ławki, która nie byłaby upstrzona ptasimi odchodami. Podobnie jest z innymi urządzeniami mającymi stanowić atrakcje „Ogrodu zmysłów”. Skarżą się również rodzice; ptaki nie oszczędziły placu zabaw.
Sokolnik pojawił się w parku z pięcioma ptaki. Akurat w poniedziałek główną rolę odgrywała Blue, samica sokoła. Tego dnia była w najlepszej dyspozycji.
– Przyjechałem do Poddębic z 3 sokołami, 2 myszołowcami i 1 jastrzębiem – mówi K. Domański. – Realizuję pracę na zamówienie urzędu miasta. Trzeba w okresie lęgowym przestraszyć gapy, aby jak najmniej ptaków założyło gniazda. Jesteśmy w parku po raz drugi. Zmieniam się z tatą, od którego nauczyłem się fachu. W wyniku naszej pracy liczba gniazd z ponad 300 z ubiegłego roku, zmniejszyła się do 110.
Jak się dowiedzieliśmy sokolnik zainkasuje za pracę sporo pieniędzy.
– Będzie to mniej więcej 20 tysięcy zł – usłyszeliśmy od pana Kamila, który twierdzi, że zajęcie wcale nie jest takie proste.
Kamil Domański w miejskim parku jest od godzin porannych do wieczora. Jego praca – jak łatwo się domyślić – polega na wypuszczaniu drapieżnych ptaków, które krążąc nad parkiem lub siadając na pobliskich drzewach lub dachach budynków straszą gawrony.
– Bywa, że drapieżnik zapoluje na jakiegoś gawrona. Tego nie da się uniknąć. Te ptaki polowanie mają we krwi – słyszymy.
Czy drapieżne ptaki są zagrożeniem nie tylko dla gawronów? Zapytaliśmy o to, czy obawiać się mogą także właściciele mniejszych psów, chociażby yorków.
– Raczej moje ptaki nie zapolują na yorka, choć takiej ewentualności nie mogę wykluczyć – mówi sokolnik. – Czuwam nad tym, aby nie dochodziło do takich sytuacji. Ptaki reagują na swoje imiona. Przywołuję je dźwiękiem gwizdka lub wymachując tzw. wabidłem na sznurku. Ptak siada na grubej skórzanej rękawicy.
Z pomocy sokolnika z Bełchatowa korzysta wiele miast. Podobnie jak w Poddębicach, przede wszystkim płoszone są gawrony z parków. Sokolnik ma także nietypowe zlecenia.
– Niedawno robiliśmy sesję fotograficzną z Varius Manx. Muzycy przyjechali do nas fotografować się z orłami z okazji 25-lecia zespołu i zapowiedzi trasy koncertowej. Mieliśmy też podobne sesje z politykami. Bardzo często nowożeńcy zamawiają sobie fotki z orłem.
W województwie łódzkim jedynie sokolnicy z Bełchatowa mają w swoich wolierach orły.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.