HomeAktualności z regionuOstra riposta radnego

Ostra riposta radnego

zasUbiegłotygodniowa sesja w magistracie dwukrotnie przerywana była przez przyjazd policjantów. Powód? Podejrzenie, że radny Marcin Zasada jest pod wpływem alkoholu. Policjanci odebrali w tej sprawie dwa zgłoszenia, po rozmowie z przewodniczącym Rady Miasta Pawłem Kuleszą odstąpili od podjęcia dalszych czynności. Przewodniczący powiadomił funkcjonariuszy, że radny nie wszczyna awantur i zachowuje się w standardowy dla siebie sposób. Zaproponował również, aby policjanci przebadali radnego alkomatem. Radny nie został jednak zbadany na zawartość promili we krwi. O treści rozmowy przewodniczącego z funkcjonariuszami radny Zasada dowiedział się po zakończonej sesji. Kontrowersje wywołał jednak nie tyle sam przyjazd funkcjonariuszy do łęczyckiego magistratu, co opuszczenie przez radnego sali obrad przed zakończeniem sesji, mimo że nie był jedynym samorządowcem, który z urzędu wyszedł wcześniej.

Czy radny Zasada był pod wpływem i uciekł od ewentualnej odpowiedzialności? Dlaczego do urzędu już nie wrócił? Łęczycki radny w sposób pełen emocji odnosi się do spekulacji na temat swojego rzekomego „wybryku”.

„Ostatnio na łamach Reportera udzieliłem małego wywiadu, który musiał bardzo zaboleć pana Lipińskiego, pana Koperkiewicza a także redaktora naczelnego kłamliwego portalu internetowego Adama O. Nie trzeba było długo czekać na ich reakcję i na kolejną próbę dyskredytacji mojej osoby. Kłamliwe medium redaktora wysmarowało nowy kłamliwy artykuł niepoparty żadnymi dowodami i bez jakiejkolwiek etyki dziennikarskiej. Ja naprawdę się nie boję i nikt nie zamknie mi ust pisząc coraz większe bzdury na mój temat. 8 marca o godzinie 16.15 zaczęła się komisja Planowania i Budżetu, na której byłem obecny, był również pan Urbański. Po godzinie 17 zaczęła się bardzo niewygodna sesja dla burmistrza, którego zresztą na tej sesji jeszcze w tym czasie nie było. Na sesji miał być odczytany protokół kontroli Komisji Rewizyjnej dotyczący wydatków na promocję miasta oraz dwa pisma: jedno klubu radnych OD NOWA, drugie Stowarzyszenia Przedsiębiorców Ziemi Łęczyckiej. Około godziny 18 pojawiło się dwóch policjantów prosząc przewodniczącego o przerwę w obradach – pomyślałem, że przyszli porozmawiać z panem Lipińskim, bo tyle się dzieje wokół niego, np. został legalnie nagrany na dyktafon po tym, jak chciał 50 tys. zł nazywając to pożyczką bez udzielenia żadnej gwarancji oddania pieniędzy. Po rozmowie z przewodniczącym i przy braku obecności na sali pana Lipińskiego policja odjechała. Po przewie obrady wznowiono, które miały się już ku końcowi i wtedy przyszedł pan Lipiński. Po kilku minutach znów pojawiła się policja prosząc pana przewodniczącego o kolejną przerwę i wraz z panem Lipińskim wyszli z sali. Korzystając z przerwy i z tego, że był to chyba ostatni punkt przed sprawami różnymi wyszedłem. Dzięki mojemu wyjściu TPD w Łęczycy dostanie 1000 zł dla dzieci, o czym już są poinformowani i mają określić na co te pieniążki chcą wydać. W kłamliwym medium piszą, że pan Urbański powiedział „wyszedłem za nim, ale nie dogoniłem go”. Ja się pytam – jak długi czas mnie gonił i na którym kilometrze mnie zgubił? – Co to za bzdury? Ja nigdzie nikomu nie uciekałem a za kim gonił pan Urbański, tego nie wiem. Gdyby faktycznie wyszedł za mną, wystarczyło mnie zawołać, a na pewno bym się zatrzymał i z nim porozmawiał. Na sesję już nie udało mi się wrócić – po telefonie od dziennikarza dowiedziałem się, że policjanci byli wezwani po to, żeby zbadać moją trzeźwość. Ja się pytam – co będzie jak się okaże prawdą, że pierwszy raz policję wezwało łęczyckie medium po to, żeby kręcić aferę i napisać znów sensacyjny artykuł, oczywiście niezgodny z prawdą, a drugi raz sam pan Lipiński, który się do tego przyznał radnemu Wojciechowi Wojciechowskiemu? Pytam, po co ta szopka? Ja byłem w urzędzie od dobrych trzech godzin i wszystko było w porządku. Potem ktoś miał wątpliwości. Można było do mnie zadzwonić i zapytać czy wrócę na sesję, nikt nie zadzwonił. Wystarczyło też zapytać czy jestem pijany a nie wzywać policję – co to za metody?! Jakby pan burmistrz się mnie zapytał czy jestem pijany to bym odpowiedział, że nie jestem pijany. Kiedyś jeden z radnych pytał się burmistrza czy coś brał, burmistrz mu odpowiedział, że nic nie brał i ja mu uwierzyłem – gdyby się mnie zapytał o to, gdy jeszcze byłem na sali, to bym mu odpowiedział i myślę, że też by mi uwierzył. Rozkręcenie tej całej afery kiedy mnie już nie było na sali pozbawiło mnie możliwości osobistego wyjaśnienia wszelkich wątpliwości od razu, kiedy się pojawiły. Wówczas nie byłoby sprawy, a tak to coś będzie trzeba w tym temacie zrobić, ale to już bardziej obszernie wyjaśnię za tydzień. Tymczasem życzę jeszcze więcej cierpliwości, na pewno się opłaci i udanego tygodnia”.

UDOSTĘPNIJ:
Burmistrz pamięta o
Pracuje dla samorzą
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.