O krok od tragedii. Pożar na Kaliskiej
Dwukrotnie strażacy musieli gasić ogień w opuszczonej, zrujnowanej kamienicy, którą upodobali sobie bezdomni. Okoliczni lokatorzy obawiają się takiego sąsiedztwa. Mają nadzieję, że bezdomni zostaną przewiezieni do odpowiednich placówek.
Łęczycanie po raz kolejny stali się świadkami nieodpowiedzialności. Czyjej? Pijących w pustostanie alkohol czy służb, które na to pozwalają? Ostrzegawcza taśma zagradzająca wejście na teren już na drugi dzień została zerwana.
Z relacji świadka wynika, że w budynku, w którym zaprószono ogień urzędowali wcześniej mężczyźni spożywający alkohol. Jeden z nich najwyraźniej przeholował z procentami i kompani odstawili go na chodnik przed budynkiem. Niedługo potem zjawiła się karetka, która zabrała nietrzeźwego. Tymczasem pustostan wypełnił dym, powstały w wyniku tlenia się śmieci. Powiadomiono straż pożarną. Źródło zagrożenia ugaszono i zabezpieczono, jednak nie na długo… Widziano dwóch mężczyzn, którzy weszli do budynku i prawdopodobnie podpalili znajdujące się wewnątrz kołdry. Ponownie powiadomiono straż pożarną oraz policję.
Baliśmy się, żeby i na nasz sklep ogień nie przeszedł – komentuje zdarzenie pracująca w sąsiadującym budynku sprzedawczyni. – Kiedyś zgłosiliśmy, że przychodzą tu różni ludzie, to był spokój przez jakiś czas.
Gdzie znajduje się właściciel budynku, odpowiedzialny za taki stan rzeczy? Według naszych informacji biznesmen, który kupił rozpadającą się już kamienicę, jest obcokrajowcem i mieszka w Ozorkowie.
– To opuszczony budynek. Schodzą się tu wszyscy, m.in. bezdomni, alkoholicy, ale też i młodzież. Piją, palą, ćpają, nie wiadomo, co jeszcze tam robią – opisuje jedna z lokatorek ulicy Kaliskiej. – Należałoby coś z tym zrobić, ogrodzić lub zamknąć, tak jak ten budynek po stacji kolejowej przy torach – dodaje.
Tomasz Olczyk, komendant SM w Łęczycy twierdzi, że już wcześniej kontaktował się z właścicielem działki i prosił o jej zabezpieczenie, niestety, bezskutecznie:
– Skontaktowałem się teraz z firmą, która ma uporządkować i zabezpieczyć teren. Podobno ma tu coś powstać – słyszymy od szefa strażników miejskich.
Mieszkańcy ulicy zapewne zastanawiają się czy można było uniknąć pożaru? Komendant SM twierdzi, że teren jest systematycznie patrolowany przez strażników. Mieszkańcy sugerują, aby zaglądać w takie miejsca wieczorami albo w weekendy. 5 – osobowa straż miejska nie jest w stanie kontrolować wszystkich tego typu budynków, zwłaszcza w weekendy, kiedy nie pracuje. Natomiast policja, pomimo, że na ulicach radiowozów pełno, rzadko kiedy – zdaniem naszych rozmówców – interesuje się bezdomnymi.
(kb)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.