Mycie aut pod okiem kamer
Kierowca, który zadzwonił do naszej redakcji, pytał o to, czemu w jednej z działających w mieście myjni samoobsługowych zamontowane są kamery.
– Przyjechałem umyć samochód i przez przypadek, jak spojrzałem do góry, zauważyłem zamontowane kamery skierowane na moje auto.
Byłem zdziwiony, bo nigdzie nie zauważyłem tabliczki informującej o tym, że teren jest monitorowany. Ponadto zadałem sobie pytanie, dlaczego i z jakiej racji jestem filmowany podczas mycia samochodu. Ja na przykład nie życzę sobie, aby ktoś mnie nagrywał a tym bardziej utrwalał przy okazji tablicę rejestracyjną mojego samochodu. Nie wiem, gdzie te nagrania później trafiają – usłyszeliśmy w redakcyjnej słuchawce.
Następnego dnia nasz reporter pojechał sprawdzić myjnię z kamerami. Na górze każdego stanowiska faktycznie zamontowane są oczka, które rejestrują kierowców myjących auta. Nie zauważyliśmy tabliczki, która by o tym informowała.
Czy kierowcy wiedzą o kamerach? Postanowiliśmy ich o to zapytać.
– Nie wiedziałem, że tu są kamery. Jestem tu pierwszy raz i raczej koncentruję się na myciu samochodu niż na rozglądaniu się – usłyszeliśmy od jednego z klientów myjni. – Czy mi to przeszkadza? Nie wiem. Ale to chyba jest naturalne, że każdy czuje się trochę nieswojo, gdy wie, że jest nagrywany.
Zajrzeliśmy do dyżurki. Pracownicy naszą wizytą i pytaniami o kamery byli mocno zaskoczeni. Konkretnie wypowiedział się w tej sprawie Ryszard Lubiński, ojciec właściciela myjni.
– Monitoring został zainstalowany na cele wewnętrzne firmy. Nagrania nie są udostępniane osobom z zewnątrz. Zamontowaliśmy kamery ze względu na liczne dewastacje mienia, próby kradzieży monet ze skrzynek mieszczących wrzutnik na pieniądze. Ktoś się temu dziwi? Trudno. Jak do tej pory nikt się nie skarżył na to, że jest nagrywany podczas mycia auta. Zresztą te nagrania są automatycznie kasowane po okresie miesiąca.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.