Modlitwa na parkingu zamiast w kościele
Decyzja proboszcza z Leśmierza (gm. Ozorków) wstrząsnęła rodziną i mieszkańcami. Duchowny odmówił wprowadzenia trumny z ciałem zmarłego 34- latka do kościoła. Pożegnanie odbyło się na parkingu przed bramą cmentarza. – Ksiądz pozbawił nas możliwości godnego pożegnania Krzysztofa – komentowali zapłakani członkowie rodziny zmarłego, którzy powiadomili nas o tej bulwersującej sprawie.
To, co stało się w piątek przed cmentarzem w miejscowości Leśmierz można określić jednym słowem – szok. Rodzina i sąsiedzi uczestniczący w pożegnaniu zmarłego z niedowierzaniem przyglądali się działaniom księdza. Modlił się za zmarłego parafianina stojąc na parkingu przed karawanem, odmówił też odprawienia mszy w jego intencji przed złożeniem ciała w grobie.
Jak można odmówić wniesienia ciała zmarłego do kościoła? Jak można mówić w trakcie modlitwy, że wszyscy spotkamy się w Domu Naszego Pana, skoro zamyka się przed zmarłym parafianinem drzwi do kościoła? Dlaczego możliwość (nie konieczność) wykorzystania przepisów kanonicznych dotyczących pozwolenia na zmianę organizacji pochówku była dla proboszcza ważniejsza niż potrzeba niesienia pomocy duszy poprzez wspólną modlitwę w kościele przed złożeniem ciała w grobie?
– Zachowanie księdza było dla nas wszystkich ogromnym szokiem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę brał udział w takim pogrzebie, tym bardziej mojego rodzonego brata. Jego ciało leżało w trumnie, w samochodzie firmy pogrzebowej, przed bramą cmentarza. Wieko trumny było uchylone, byśmy mogli pożegnać się z Krzyśkiem – relacjonuje Sebastian Krawczyk, brat zmarłego. – Proboszcz odmówił wprowadzenia trumny do kościoła, bo w jego opinii Krzysiek nie był godny. Mój brat miał w życiu sporo problemów, w tym też alkoholowych i finansowych. Przez ostatni czas odsunął się od Kościoła i dwa razy nie przyjął księdza po kolędzie. Nie wiem dlaczego, może nie było go w domu, a może nie miał pieniędzy na ofiarę. Dla proboszcza był to wystarczający powód, by potraktować Krzyśka jak zwierzę. To naprawdę skandal.
Zdaniem najbliższych zmarłego sposób przeprowadzenia pochówku był skandaliczny.
– Ostatnie pożegnanie to wzruszająca i wyjątkowa chwila, zwłaszcza dla rodziny. Jak poczuli się bracia Krzysztofa, gdy ciało ich brata było wystawione w samochodzie przed bramą. Proboszcz parafii w Leśmierzu jest tam od dwóch lat, nie interesuje go nic, co było wcześniej, wprowadza swoje zasady – słyszymy od teściowej Sebastiana Krawczyka. – Mój zięć pochował brata, nie ma rodziców, sam wszystko załatwiał. Jestem wstrząśnięta tym, co go spotkało i tym jak osoba duchowna może postępować.
Msza święta w intencji zmarłego 34- latka odbyła się nie zaraz po pogrzebie, ale 40 minut po jego zakończeniu. Kościół był prawie pusty. Podczas ustaleń z rodziną ksiądz miał zadecydować, żeby w trakcie mszy był ustawiony katafalk, tak, aby obecni „mogli sobie wyobrazić, że stoi na nim trumna z ciałem zmarłego”. Katafalku jednak nie było, duże opóźnienie w rozpoczęciu mszy ksiądz proboszcz tłumaczył oczekiwaniem na brata zmarłego, który w kościele się nie zjawił.
– Nie poszliśmy na mszę świętą. Jeżeli ksiądz proboszcz nie wpuścił do kościoła mojego zmarłego brata, to ja też nie miałem zamiaru tam iść. Zamówię mszę w intencji mojego brata w innym kościele – słyszymy od Sebastiana Krawczyka. – Nie ważne w jakim miejscu odbędzie się msza, ważne żeby szczerze modlić się za dusze zmarłego.
Gdy o całej sprawie zostaliśmy poinformowani przez rodzinę zmarłego Krzysztofa Krawczyka, postanowiliśmy odwiedzić proboszcza parafii w Leśmierzu.
– Ja mam prawo boże i prawo kościelne, które nakazuje pochować zmarłego, co zostało uczynione. Jeżeli zmarły nie miał nic wspólnego z Kościołem, to może nie życzyłby sobie znaleźć się w kościele? Tego nie wiemy. Odsyłam do prawa kanonicznego. Jeżeli zmarły nie przychodził do pracy w parafii i nie pomagał przy kościele to nie był z nim związany – stwierdził ks. Paweł P. (nazwisko do wiadomości red.), proboszcz parafii w Leśmierzu. – Przed pochówkiem nie musi być mszy w kościele, nad ciałem zostały odprawione modły, takie jest prawo a prawo kanoniczne jest najważniejsze.
Na pytanie naszej dziennikarki, gdzie obok przepisów kanonicznych jest miejsce na sumienie i zwykłe ludzkie uczucia oraz duszpasterski obowiązek niesienia pomocy drugiemu człowiekowi (w tym przypadku pomocy duszy poprzez modlitwę), proboszcz odparł. – Ten człowiek nie żyje, przecież jemu już nie można pomóc. Poza tym pani przyszła do człowieka, czy do proboszcza parafii?
Jak widać, proboszcz parafii nie zawsze uważa siebie za człowieka, co zdaje się zostało udowodnione podczas piątkowego pochówku młodego mężczyzny. Rodzina zapowiedziała, że nie zostawi tak tej sprawy i będzie interweniować u wyższych władz kościelnych. My również opisaliśmy całą sytuację w wiadomości do Archidiecezji Łódzkiej. Czekamy na odpowiedź.
Małgorzata Robaszkiewicz
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.