Miniaturowe szopki bożonarodzeniowe zachwycą każdego

Maryja i Józef są z kukurydzy oraz sznurka, żłóbek jest z połówki fasoli, a główka narodzonego Jezusa to ziarenko prosa. A to wszystko w łupince orzecha, a nawet w pestce wiśni. Miniaturowe szopki bożonarodzeniowe, zachwycające detalami i kunsztem wykonania, to dzieło Mariusza Bogusławskiego, twórcy ludowego z Żarnowicy Małej (pow. piotrkowski).
Bazą do wykonania tych niezwykłych, mikroskopijnych ozdób są tylko naturalne materiały: łupiny orzechów, żołędzie, główki makówek, kawałki drewna, traw, kora, mech, ziarnka zbóż. Jak mówi sam artysta, wykorzystuje to, co innym może wydawać się bezwartościowe. Jego pracownia to prawdziwy magazyn m.in. łupinek po orzechach włoskich, które ma w swoim ogrodzie, ale i które przynoszą mu ludzie. Pan Mariusz potrafi z nich wyczarować praktycznie wszystko – orzech może być dzikiem, pszczółką Mają, konikiem na biegunach, brzuchem Mikołaja, kulami bałwanka czy wózkiem dla malutkiej małpki. Każda ozdoba zachwyca precyzją wykonania i niewiarygodną fantazją autora. Figurki grają na instrumentach, wspinają się po linach, jeżdżą na wózeczkach.
Przed świętami Bożego Narodzenia w pracowni pana Mariusza dominują szopki i anioły. Te najmniejsze są wielkości paznokcia, ale artysta pamięta o najdrobniejszym szczególe. Każda szopka i postać jest inna, każda ozdoba jest niepowtarzalna. – Moje szopki są tak charakterystyczne, że ludzie je już rozpoznają – ktoś je gdzieś widział, dostał w prezencie, kupił, a potem spotyka mnie i wie, że to moja praca – opowiada pan Mariusz, którego prace można znaleźć m.in. w Muzeum Etnograficznym w Toruniu oraz na wielu jarmarkach w całej Polsce. W ostatnią niedzielę, 14 grudnia, małe arcydzieła z Żarnowicy podziwiali odwiedzający kiermasz Łódzkiego Domu Kultury, a od poniedziałku, 15 grudnia, pan Mariusz prezentuje swoje prace w Krakowie.
Wyjątkowa pasja trwa od kilku dekad. Pan Mariusz pochodzi z Żarnowicy Małej, ale dzieciństwo spędził w pałacu biskupów kujawskich w Wolborzu, siedzibie szkoły rolniczej, w której uczył ojciec artysty. – Prace plastyczne były w naszym domu zawsze obecne – wspomina. To wtedy uczył się robienia ozdób w orzechach i wyplatania np. koszy ze sznurka i wikliny. Z wykształcenia jest rolnikiem, więc pracę w gospodarstwie łączył z rękodziełem.
W latach 80. wspólnie z mamą, która zaszczepiła w nim tę pasję, nawiązał współpracę z Cepelią (Centralą Przemysłu Ludowego i Artystycznego) w Przedborzu. W efekcie oboje tworzyli koszyki i kompozycje z suchych kwiatów z rodzinnego ogrodu. – Wtedy w rolnictwie był używany sznurek sizalowy i to z niego robiliśmy te dekoracje, takie było zapotrzebowanie – wspomina. Dzięki współpracy z Cepelią, zaczął pojawiać się na Cepeliadach – jarmarkach z rękodziełem. Dziś kontynuacją tego wydarzenia jest jarmark w Krakowie. Pan Mariusz bardzo lubi tam jeździć. – Jarmark odbywa się już chyba po raz 50., a ja jestem po raz 40 – uśmiecha się.
Na jego stoisku oprócz mikroskopijnych szopek i orzechowych dekoracji oraz zabawek, można znaleźć plecionki. Już nie kompozycje z suchymi kwiatami, ale wszystko, co podpowie wyobraźnia. Ze sznurka papierowego tworzy sztukę użytkową – plecaki, torby oraz kapelusze z najsłynniejszym, czyli kapeluszem Pilickim, regionalnym produktem z certyfikatem marki Dolina Pilicy Zwolnij Bieg. Ale są i cylindry, jest kapelusz czarodzieja, pleciony hełm strażacki czy czapka czołgisty.
Pan Mariusz wyplata również dekoracje, biżuterię i zabawki np. w domowej kuchni wiszą wyplecione firanki, a meble zdobią koszyczki. – Ze sznurka jestem w stanie wypleść wszystko – przyznaje. Jedno z bardziej nietypowych zamówień dotyczyło spódnicy hawajskiej – pan Mariusz zrobił i spódnicę hawajską. – Pisanki też wyplatałem – dodaje. Pasję, zarówno do plecionkarstwa, jak i malutkich ozdób, dzieli cała rodzina – żona Elżbieta i córka Joanna.
Od tygodnia plecionki z Żarnowicy mogą się pochwalić wielkim sukcesem – mistrz Bogusławski jest jednym z depozytariuszy tradycji plecionkarskich z Polski, które zostały wpisane na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO.
kw/fot. S. Sołtyszewski/lodzkie.pl











BRAK KOMENTARZY