Mieszkańcy upominają straż miejską w Łęczycy. Reagujcie! – krytyczne uwagi z targowiska

Mimo, że noszenie maseczek w przestrzeni publicznej wciąż jest obowiązkowe, to niektórzy do przepisów stosować się nie chcą. Na miejskim targowisku bez problemu zobaczyć można nie tylko klientów, ale też kupców bez maseczek lub takich, którzy maseczki noszą na brodzie.

Jeden z czytelników nie ukrywa wzburzenia, gdy mówi o zachowaniu niektórych osób na targu.

– Nie wszyscy noszą maseczki i to jest nagminne. Dziwię się kupującym, którzy w dzień targowy chodzą bez maseczek w tym tłumie ludzi. Niby targowisko jest na otwartej przestrzeni, ale nie ma co ukrywać, że alejki są ciasne. Nie ma mowy o dystansie społecznym – mówi mieszkaniec Łęczycy. – Kupujący robią to samo. Albo maseczek w ogóle nie mają, albo ściągają na brodę. Gdyby taki sprzedawca był chory na COVID-19, to w jeden dzień targowy mógłby zarazić masę ludzi. Dlaczego nikt tego nie kontroluje? Czy straż miejska zwraca uwagę na nienoszenie maseczek? Czy osoby, które nie zasłaniają ust i nosa są karane mandatami?

Nasz czytelnik przyznaje, że nie podchodzi do stoisk, gdzie obsługują sprzedawcy bez maseczek. Jako starszy człowiek nie naraża się na możliwość zakażenia, ale jak mówi, wiele osób całkowicie bagatelizuje ten problem.

Tomasz Olczyk komendant straży miejskiej w Łęczycy przyznaje, że na targu nie wszyscy przestrzegają obowiązku zakrywania nosa i ust.

– Jesteśmy na targowisku w każdy dzień targowy. Opinia, że jest masa mieszkańców bez maseczek jest przesadzona, ale faktycznie takie osoby się zdarzają. Zarówno kupujący jak i sprzedający nie zawsze mają zasłonięte usta i nos. Stosujemy zarówno pouczenia, jak i mandaty. Do tej pory sporządziliśmy też jeden wniosek do sądu o ukaranie, bo jeden z kupców odmówił przyjęcia mandatu. Wcześniej wielokrotnie był pouczany, ale i tak nie nosił maseczki – mówi T. Olczyk. – W trakcie każdego patrolu, nie tylko na targowisku, zwracamy uwagę na zasłanianie nosa i ust.