Kolizji komendanta przyjrzy się komenda wojewódzka
Podinspektor Cezary Kacprzak, komendant ozorkowskiej policji, brał udział w kolizji do której doszło w środę przed godziną 13 na ul. Kościuszki. Policjanci, którzy byli na miejscu, nie podjęli żadnych czynności. Zdaniem Liliany Garczyńskiej, rzecznika policji w Zgierzu, funkcjonariusze nie musieli wszczynać formalnych procedur. Innego zdania są jednak policjanci z łódzkiej drogówki. Sprawą zainteresował się wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Być może kolizja z udziałem szefa policji w Ozorkowie nie byłaby niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że na miejsce przyjechały szybko dwa radiowozy a funkcjonariusze widząc co się stało, nie zareagowali. Dlaczego? Rzeczniczka policji w Zgierzu przekonuje, że policja w Ozorkowie zachowała się w sposób profesjonalny.
– Spisane zostało oświadczenie pomiędzy panem komendantem a drugim uczestnikiem tej kolizji. Kierowcy się dogadali i uznali, że interwencja policji nie jest potrzebna. W takiej sytuacji policjanci, którzy byli na miejscu, nie mają obowiązku podejmowania czynności – twierdzi nadkom. L. Garczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu.
O komentarz poprosiliśmy policjanta z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej.
– Funkcjonariusz, który widzi wykroczenie, ma obowiązek podjąć przewidziane prawem czynności. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości – mówi st. aspirant Kamil Wnukowski z KWP w Łodzi.
Tego samego zdania jest sierżant sztabowy Marzena Boratyńska, rzecznik prasowy łódzkiej drogówki.
W kontekście odpowiedzi łódzkich policjantów na usta ciśnie się pytanie, czy w Ozorkowie policja działa inaczej? Zastanawia również fakt, dlaczego o kolizji nie chciał się wypowiedzieć komendant policji.
– To jest moja prywatna sprawa – usłyszeliśmy od podinspektora C. Kacprzaka.
Liliana Garczyńska – gdy zapytaliśmy o czas pracy szefa policji w Ozorkowie – odpowiedziała, że komendant Kacprzak nie był na służbie, kiedy wydarzyła się kolizja.
– Pan komendant tego dnia rozpoczynał pracę o godz. 14 – mówi rzeczniczka.
Tuż przed godziną 14 rozmawialiśmy w komisariacie z policjantem dyżurującym.
– Nie ma jeszcze pana komendanta – usłyszał nasz reporter.
Zapytaliśmy, czy komendant był w pracy od rana.
– Tak – odpowiedział policjant. – Normalnie pan komendant był w pracy od rana. Teraz jest w terenie.
Dwa radiowozy, zdaniem oficera prasowego zgierskiej policji, pojawiły się na miejscu kolizji zupełnie przypadkowo.
Asp. sztab. Radosław Gwis, z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, powiedział nam, że sprawę kolizji zgłosi do wydziału kontrolnego.
Do sprawy powrócimy.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.