Jakie napiwki? Szału nie ma – mówią kelnerki
Odwiedziliśmy restauracje i lokale gastronomiczne, by porozmawiać o wysokości napiwków dawanych przez klientów.
Opowieści o tym, że z napiwków można dorobić drugą pensję, nie pokrywają się z rzeczywistością. Kelnerki powiedziały nam, że klienci bardzo rzadko decydują się na napiwek, który byłby wyższy niż standardowe 10 procent rachunku.
– Pamiętam, że kiedyś klient zostawił 50 zł napiwku i było to prawdziwe święto – mówi z uśmiechem Honorata Kozanecka, kelnerka z lokalu w centrum miasta. – Zazwyczaj zostawiają drobne pieniążki. Jeśli klienci płacą przy barze, to wrzucają monety do naszego słonika.
Aneta Łazarczyk, kelnerka z jednej z łęczyckich pizzerii, mówi o niewielkich kwotach napiwków.
– W ciągu całego dnia pieniędzy z napiwków jest mniej więcej 5-6 złotych – słyszymy. – Trochę lepiej sytuacja przedstawia się w weekendy, gdy mamy większy obrót.
W Łęczycy nie ma restauracji, w której napiwek wliczany byłby do rachunku. Jeśli jednak na wakacjach spotkamy się z takim przypadkiem, klient powinien być o tym wcześniej poinformowany (zapis w menu lub cenniku).
Nie zawsze klienci decydują się na dawanie napiwków tylko w podziękowaniu za obsługę.
Są klienci, którzy dają napiwki, bo smakowało im jedzenie, lokal im się podobał, lub na przykład dziękują w ten sposób za chwilę rozmowy – mówi kelnerka.
(kb)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.