Ich praca to… chodzenie po drzewach. Drugiej takiej pary trudno szukać w Beskidach!
– To taki powrót do dzieciństwa – mówią z uśmiechem Joanna Folwarczny i Błażej Jakubiec, którzy na co dzień zajmują się wycinką i pielęgnacją drzew.
Nie ma co ukrywać, że z takim darem trzeba się urodzić. Pan Błażej skika po drzewach niczym wiewiórka.
– Gdy ja wchodzę na drzewo, to zazwyczaj moja dziewczyna mnie asekuruje z dołu. Ufam jej, zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. To podstawa – słyszymy od właściciela firmy arborystycznej.
Zleceń jest bez liku. Szczególnie teraz. Właściciele domków jednorodzinnych dzwonią do pana Błażeja z różnych powodów.
– Ostatnio byłem w Brennej. Przycinaliśmy wierzchołki smreków (świerków – przyp. aut.).
Choć firma działa dopiero od roku, to historyjek związanych z pracą jest mnóstwo. Błażej Jakubiec nie zapomni, gdy był na szczycie prawie 30-metrowej topoli.
– Stracha wtedy trochę miałem – nie ukrywa nasz rozmówca. – Topola była przechylona i w środku pusta.
– To jest mój bohater – uśmiecha się pani Joanna. – Jesteśmy z jednej wioski, z Łodygowic w Beskidzie Śląskim. Błażejek już jako mały chłopiec uwielbiał wchodzić na drzewa… zresztą ja też.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.