Grunt to rodzinka
Wszyscy radni miasta zagłosowali za przyjęciem wniosku radnego opozycji, Krzysztofa Urbańskiego, który chce sprawdzić powiązania rodzinne członków rady i pracowników magistratu. Problem polega na tym, że jak się okazało, jednogłośne przyjęcie wniosku nie było równoznaczne z wyrażeniem aprobaty dla pomysłu. Nikt poza samym pomysłodawcą nie zgłosił się do pracy w komisji.
Takiego obrotu spraw chyba nikt się nie spodziewał. Po bardzo długiej dyskusji i wielu próbach sformułowania odpowiednio brzmiącego wniosku o powołanie komisji doraźnej i jednogłośnym jego przyjęciu przez radnych, nie było chętnych, którzy zgłosiliby się do udziału w komisji.
– Sytuacja jest patowa, bo wniosek został zaopiniowany pozytywnie, ale nie ma chętnych do pracy w komisji – podsumował Paweł Kulesza, przewodniczący RM.
O co chodziło? Radny Krzysztof Urbański podczas wtorkowej sesji powrócił do tematu, który poruszył podczas poprzedniego spotkania radnych w magistracie. Była to propozycja podjęcia dyskusji i złożenia wniosku o przeprowadzenie kontroli, która wykazałaby powiązania pracowników urzędu miasta z radnymi.
– Czy pracownicy urzędu mają jakieś bliższe relacje z radnymi miasta? Czy te relacje mają jakiś wpływ na pracę radnych? – pytał K. Urbański próbując wyjaśnić, jakich informacji oczekuje po kontroli o którą wnioskuje. – Mogę podać przykłady: radny Gajewski i jego żona, radny Sroczyński i jego córka, radny Brygier i jego synowa. Należałoby sprawdzić każdego radnego. Być może Urbański też ma kogoś w urzędzie, może Koperkiewicza też trzeba sprawdzić. Czy np. radny Sroczyński, kiedy kontroluje swoją córkę będzie obiektywny? Nie wiem tego i właśnie to chcę sprawdzić. Dajmy społeczeństwu odpowiedź, czy w urzędzie miasta mamy do czynienia z nepotyzmem.
Jak wyjaśniła Iwona Janiuk, radca prawny, nie można w tej sytuacji mówić o nepotyzmie, gdyż pojęcie to oznacza zatrudnianie przez pracodawcę członków swojej rodziny, bliższej lub dalszej, często bez kwalifikacji, a rada miasta nie zatrudnia pracowników urzędu. Jest bowiem organem uchwałodawczym i kontrolnym, nie jest pracodawcą. Określiła też jednoznacznie rodzaj omawianych przez radnego Urbańskiego powiązań.
– Zbadanie relacji niektórych członków rady i pracowników urzędu nie jest trudne, bo są to relacje rodzinne i wszyscy o tym wiemy.
Włodzimierz Sroczyński, przewodniczący komisji rewizyjnej, gdy został wymieniony przez radnego Urbańskiego jako przykład, próbował wyjaśnić sprawę. – Gdy powołuje się zespół kontrolny, zwracamy uwagę, by w tym zespole nikt nie był w żaden sposób powiązany z osobami kontrolowanymi – poinformował radny, który w późniejszym czasie, gdy w rozmowie telefonicznej poprosiliśmy go o komentarz do sprawy, odmówił jakiejkolwiek rozmowy z dziennikarzem i po prostu odłożył słuchawkę.
Gdy radnym udało się sprecyzować, czym w ogóle jest nepotyzm oraz po oddzieleniu przykładów od konkretów, powstała treść wniosku. Radni zagłosowali nad wnioskiem w sprawie powołania komisji doraźnej do zbadania czy powiązania rodzinne pracowników UM mogą mieć wpływ na podejmowanie obiektywnych decyzji przez radnych. Wniosek został przyjęty jednogłośnie, członek komisji, jak się okazało, też zgłosił się jeden – radny Krzysztof Urbański, jego pomysłodawca.
– Komisja nie może być jednoosobowa i państwo powinni wziąć w niej udział, bo taki był wniosek. Jest czas do następnej sesji, żeby się nad tym zastanowić. Uważam, że państwo mają obowiązek, żeby wziąć udział w komisji tym bardziej, że wniosek został zaopiniowany pozytywnie – komentowała Iwona Janiuk.
Zdaje się, że radni podeszli do tematu mało poważnie. Czy uda się powołać komisję i sprawdzić powiązania rodzinne radnych i pracowników UM, okaże się podczas następnej sesji rady miasta.
– Radni mają czas do następnej sesji, zobaczymy co z tym zrobią. Uważam jednak, że najlepszym komentarzem do takiego zachowania będzie po prostu pozostawienie tego bez komentarza – stwierdził Krzysztof Urbański.
MR
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.