Dyrekcja bezradna, rodzice załamani
W ubiegłym tygodniu do redakcji mejle w sprawie wszawicy w szkole przesłali rodzice uczniów. Odebraliśmy też kilka telefonów. „Prosimy, zainteresujcie się sprawą, bo dyrekcja nic nie robi. To nie do pomyślenia, aby w XXI wieku szkoła była zawszona” – usłyszeliśmy od jednej z załamanych matek ucznia „czwórki”.
Jedziemy na miejsce. Szara elewacja podstawówki nie nastraja pozytywnie. Czekamy na zakończenie lekcji i rodziców uczniów.
– Moja córeczka Roksana, od rozpoczęcia nauki, musiała już mieć trzy razy ścinane włosy. Bardzo to przeżywa, bo kiedyś włosy miała do pasa a teraz są krótsze. Wszystko przez te wszy w szkole – mówi Emilia Kubiak, matka uczennicy podstawówki przy ul. Średniej. – Rozumiem, że być może ciężko jest pozbyć się tych pasożytów, ale moim zdaniem dyrekcja mało robi w tej sprawie. Problem z wszami jest od września i sytuacja wcale się nie polepsza. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej.
Potwierdza to kolejna matka z którą rozmawialiśmy przed podstawówką.
– Przez ostatni weekend walczyłam w domu z wszami, które syn przyniósł ze szkoły. Kupiłam specjalny szampon, maść. Naprawdę sporo mnie kosztowało, aby pozbyć się wszy z głowy synka. Niestety w poniedziałek znów przyszedł do domu z wszami. To okropne.
Do „czwórki” uczęszcza prawie 400 dzieci. Krystyna Ewiak, dyrektor SP nr 4, otwarcie mówi o trudnej walce z wszawicą.
– Przyznaję, że czasami czuję się bezsilna. Rozumiem rodziców, ich nerwy, żal. Niestety w mieście są rodziny, które kompletnie nie dbają o higienę i posyłają dzieci z wszami do szkoły. Oczywiście nie jest tak, że nic nie robię w tej sprawie. Problem był zgłaszany w ośrodku pomocy społecznej. Pracownice socjalne, z tego co wiem, rozmawiają z tymi zaniedbanymi rodzinami i uczulają na zachowanie czystości w domu. Ale przecież na siłę nic nie da się zrobić. Sanepid też w tej sprawie nie pomoże – słyszymy od dyrektorki.
To prawda. W 2008 roku wszawica przestała figurować w wykazie chorób zakaźnych, które należy zwalczać z urzędu. Należy jednak pamiętać, że w skrajnie trudnych sytuacjach dyrekcja placówki może zwrócić się o wsparcie do właściwej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Rodzice nie mają wątpliwości, że sytuacja jest już skrajnie trudna. Na pewno czas na bardziej radykalną walkę z wszawicą.
Tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.