„Dajcie dzieciom żyć!”
… tak zaczyna swój post jeden z internautów z Ozorkowa. Wiadomość spotkała się z wieloma komentarzami, a temat wzbudził wśród rodziców i mieszkańców ogromne zainteresowanie. Czy rzeczywiście nauczyciele są – jak sugerują niektórzy – nadgorliwi w swojej pracy?
Chodzi przede wszystkim o zadawane uczniom prace domowe. Autor skierowanego do nauczycieli z Ozorkowa postu pisze tak…
„Post skierowany do wszystkich nauczycieli! Ludzie dajcie dzieciom żyć! Dajcie im mieć przysłowiowe „5 minut dla siebie”! Dajcie im realizować swoje hobby! Dajcie im się w końcu wyspać! Dajcie im spokojnie zasypiać, nie martwiąc się co będzie jutro! Czy dzieci też nie mogą mieć świąt tak jak wy? Czy nie mogą je spędzić z rodziną, nie myśląc, że muszą już uciekać się uczyć? Rozumiem, że goni Was program, jednak kilka kartkówek i kilka sprawdzianów tygodniowo to jest problem dla dzieci. Nie każdy wynosi wiadomości z lekcji i nie musi się uczyć… Zresztą, większość teraz żyje tylko korepetycjami… O czymś to świadczy… Nauczycielu, nie jesteś jedyną osobą, która zapowiedziała sprawdzian, Twoi koledzy też to robią! Nie zdążysz sprawdzić jednej kartkówki a robisz już następną. Bądźcie bardziej wyrozumiali.
Ps. Osoby nie mające dzieci w wieku szkolnym niech odpuszczą komentarze, nie jesteście na miejscu dziecka i nas rodziców. Temat jest dla was obcy”.
W sieci aż huczy od komentarzy. Nie brakuje osób, które zgadzają się z krytyką pedagogów.
Pan Dominik umieścił taki wpis: „Niektórzy nauczyciele i dyrekcja myślą, że jak dadzą 10 h angielskiego i 15 godzin matmy w tygodniu i co tydzień sprawdzianik z nowej 300-stronnej lektury, to uczeń będzie nagle mądrzejszy, nie tak to nie działa”.
Pani Anna stwierdza w swoim komentarzu… „Bardzo dobry post. Warto się nad tym wszystkim dobrze zastanowić. Rodzice powinni. Obowiązek szkolny jest, to prawda, ale nigdzie nie jest napisane, że poza murami placówki, szkoła ma „władzę” nam wolnym czasem rodziny. Te i inne aspekty dobrostanu psychicznego dzieci i ich rodzin są do przemyślenia przez rodziców. Sama jestem matką i wiem, jaki ogrom nauki miała córka już w klasie 2 i 3. Duża w tym wina była bardzo wymagającej wychowawczyni, która robiła materiał ponad podstawę programową. Córka nie miała czasu na odpoczynek i swoje hobby”.
„Czasami nauczyciel chce być ponad program” – dodaje pani Magdalena.
Wypowiedzi w podobnym tonie jest mnóstwo.
Oczywiście są też opinie, że szkoła jest od nauczania i nie można krytykować za to nauczycieli.
To wpis pani Dagmary – „Zabrać telefon i więcej czasu na pasje będzie. A nie tik tok i nagrywanie durnych filmików. Spędzanie czasu dzisiejszej młodzieży przeraża, zaraz się nie odkleją od telefonów. Jakoś mój syn nie narzeka na tą „presję” w szkole na naukę i uczy się spokojnie bez stresów”.
Pani Justyna dodaje, „może niech rodzice dadzą żyć dzieciom i nie zapisują je na milion zajęć po szkole. Z takimi postulatami proponuję zgłosić się do ministerstwa oświaty bądź kuratorium. FB to jest akurat najmniej odpowiednie miejsce do tego. Tam pani zgłosi swoje zażalenia, bo to oni regulują pracę szkół, wyznaczają zadania i sposób ich realizacji. Jako były nauczyciel (już na szczęście) powiem, że też nie miałam świąt i przerw, bo siedziałam i przygotowywałam zajęcia dla dzieci żeby były interesujące i ciekawe, projekty, dokumentację i inne cuda i wianki. Dziś pracuję zupełnie gdzie indziej, wychodzę po 8 h i wreszcie mam czas wolny dla siebie. A dzieci w dzisiejszych czasach poza szkołą nie mają żadnych obowiązków i nawet tego się im nie chce. Proszę sobie przypomnieć czasy, kiedy my chodziliśmy do szkoły, sprawdzianów i prac domowych było mnóstwo. Człowiek po nocach siedział a nauczycieli miałam wyjątkowo wymagających za co dziś bardzo im dziękuję i chylę czoła. To co moje dzieci mają teraz zadane do domu to jest pikuś w porównaniu z tym co ja miałam”.
Zadzwoniliśmy do Szkoły Podstawowej nr 2. Okazało się, że dyrektor Małgorzata Syncerek, słyszała o słynnym już poście skierowanym do nauczycieli.
– Zdaję sobie sprawę z modnego dziś sposobu komunikowania się za pomocą mediów społecznościowych, ale uważam, iż tego typu sprawy powinny być omawiane w cztery oczy – pomiędzy nauczycielem a rodzicem. Problem przedstawiony w internecie dotyczy, jak przypuszczam, wszystkich szkół podstawowych w Ozorkowie. Jako dyrektor „dwójki” mogę powiedzieć, że do mnie nie przyszedł jeszcze ani jeden rodzic, który skarżyłby się na „nadgorliwych” nauczycieli. W naszej szkole zatwierdzony jest statut, który określa liczbę prac zadanych uczniom w ciągu tygodnia. To maksymalnie dwie takie prace, zapowiadane z tygodniowym wyprzedzeniem. Uczulam też nauczycieli, aby w okresie poświątecznym nie zadawali od razu prac uczniom. Rodziców, którzy uważają, że ich dzieci mają za dużo nauki, zapraszam do szkoły. Każdy nauczyciel, w tym ja, jest dostępny w tygodniu. Można przyjść i porozmawiać.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.