Coś niebywałego! W mieszkaniach chodzą w słuchawkach
W jednym z bloków, przy ul. Sobieskiego w Poddębicach, dochodzi do trudnych do uwierzenia sytuacji. Lokatorzy – jak usłyszeliśmy – większość dni muszą chodzić w swoich mieszkaniach w słuchawkach. Jaki jest tego powód?
Sytuacja w bloku jest trudna. Mówi o tym jedna z lokatorek.
– Są dni, że od popołudnia do późnych godzin nocnych jest jedna wielka awantura. Tego nie da się wytrzymać. Dlatego lokatorzy zakładają słuchawki, które choć w części tłumią te wszystkie hałasy. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale ta sytuacja trwa już od dawna – powiedziała nam jedna z lokatorek.
Dowiedzieliśmy się, że awantury wszczynane są przez rodzeństwo. Zazwyczaj, gdy pani Jolanta i pan Mirosław wracają z pracy.
– Co tu dużo mówić. Jola i Mirek mają problem emocjonalny. Są wybuchowi, łatwą wpadają w gniew. Matka nie może nad nimi zapanować. Kiedyś jej syn w przypływie emocji oblał ją wrzątkiem – słyszymy od kolejnej mieszkanki osiedla przy Sobieskiego.
Często na osiedlu – w bloku z awanturującym się rodzeństwem – interweniuje policja.
– Funkcjonariusze przyjeżdżają, ale niekiedy wcale nie są wpuszczani do mieszkania. Zresztą, nawet jeśli są wpuszczeni, to i tak za kilka dni w tym mieszkaniu są awantury – dodaje kolejny lokator bloku.
Dlaczego tak trudno rozwiązać ten problem?
– Ludziom jest żal tej rodziny. Nie podejmują drastycznych działań, na przykład w kierunku eksmisji – tłumaczy poddębiczanka. – Z jednej strony są straszne nerwy z powodu tych ciągłych awantur, a z drugiej żal tych ludzi. To jest patowa sytuacja.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.