Co wspólnego z kotłownią ma totek?

Większością głosów członkowie rady spółdzielni mieszkaniowej zadecydowali o przekazaniu kotłowni przy ul. Konopnickiej Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej. Można mówić o niespodziance, bo jeszcze niedawno niektórzy głośno protestowali przeciw takim planom. Obawiali się monopolu PEC.
W ubiegły piątek pod uwagę brano dwie propozycje – kotłownia zostaje a spółdzielnia przeprowadza jej remont, lub kotłownia jest likwidowana a ciepło do spółdzielczych bloków doprowadza PEC.
Jak się dowiedzieliśmy jedynie przewodnicząca Rady Nadzorczej, Alina Karlikowska, wstrzymała się od głosu. Pozostali członkowie rady (9 osób) zagłosowali za tym, aby kotłownię przejęło Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej.
– Głosowałem za wariantem z PEC. Po prostu wybrałem mniejsze zło – mówi Krzysztof Urbański. – Dziwię się, że „Łęczycanka” nie przeprowadziła wcześniej remontu tej kotłowni i docieplenia bloków, choć miała taką propozycję ze strony miasta.
K. Urbański krytykuje prezesa spółdzielni.
– Myślałem, że dyskusja o przyszłości kotłowni będzie bardziej merytoryczna – słyszymy. – Gdy zapytałem prezesa „Łęczycanki” o finanse związane z potencjalnym remontem kotłowni to szef spółdzielni odparł, że gdyby wygrał w totolotka, to by kupił PEC i kotłownię. O dokładnych kwotach ewentualnego remontu nie chciał rozmawiać.
Inaczej widzi to Roman Mioduchowski, prezes SM „Łęczycanka”.
– Ludzie mnie już poznali i wiedzą, że nie jestem sztywnym urzędnikiem. To nic złego, że lubię pożartować. Co nie oznacza, że nasza dyskusja nie była merytoryczna. Pan Urbański usłyszał odpowiedź w sprawie kwot na ewentualny remont kotłowni.
Według zapewnień Marka Stasiaka, prezesa PEC w Łęczycy, spółdzielcy skorzystają na wygaszeniu kotłowni „Łęczycanki”. Ciepło ma być tańsze. O ile?
– Usłyszeliśmy od prezesa Stasiaka, że ciepło będzie tańsze o 5 procent – mówi Waldemar Augustyniak z Rady Nadzorczej „Łęczycanki”. – Być może uda się jeszcze wynegocjować lepsze warunki.
(stop)