Ceny zwariowały. Coraz większe obawy o przyszłość

Dziś na wielu stacjach paliw w naszym regionie cena diesla przekroczyła lub zbliżyła się do 7,60 zł/l/. Kierowcy są zszokowani. Jeszcze wczoraj było średnio o 30 groszy taniej. Rośnie też cena benzyny. Jeśli dalej tak będzie, to już niedługo paliwa przekroczą 8 zł/l.

Realizuje się czarny scenariusz.

W ciągu zaledwie trzech dni średnia cena jednego litra oleju napędowego w rafineriach wzrosła o ponad 64 grosze – litr ON w hurcie kosztuje już 7,28 zł! Cena litra benzyny w rafineriach przebiła natomiast poziom 6,5 zł. To oznacza, że w ciągu kilku dni ceny te – powiększone o koszty logistyki i marże detaliczne – pojawią się na większości stacji w Polsce. Przebicie stawki ośmiu zł za litr staje się coraz bardziej realne.

Zapowiedzi Międzynarodowej Agencji Energetycznej o uwolnieniu części rezerw ropy naftowej mogą przejściowo uspokoić sytuację na rynkach, niemniej nie na długo. Ceny na stacjach na poziomie powyżej siedmiu, a w kolejnych dniach bliżej ośmiu zł za litr ON są właściwie pewne. Potem można spodziewać się spowolnienia podwyżek, ale jeśli sprawdzą się prognozy wzrostu cen ropy Brent do nawet 200 dolarów za baryłkę w ciągu kilku tygodni, szok cenowy, jaki uderzy w polskich kierowców, będzie bezprecedensowy.

Niestety, w szalonym tempie drożeją też inne produkty i materiały.

Jeden z mieszkańców Ozorkowa poinformował dziś redakcję o drożyźnie materiałów budowlanych.

– Codziennie jest drożej. Właśnie remontuję dom. Można się załamać – usłyszeliśmy.

Firmy budowlane mają pełne ręce roboty. Inwestorzy panikują i chcą na gwałt remontować nieruchomości z obawy o gwałtowny wzrost cen.

– To prawda. W ciągu ostatnich dni telefon mi się urywa. Dzwonią ludzie, którzy nie chcą odkładać remontu. Boją się, że za kilka miesięcy po prostu nie będzie ich stać na przeprowadzenie remontu – mówi właściciel jednej z firm budowlanych.

Rosną również ceny żywności.