Błaga o pomoc. Nie chce iść za kraty!
Anna Pągowska musi zapłacić 3,5 tysiąca zł kosztów sądowych. Dla mieszkanki małej wsi pod Poddębicami taka suma, to prawdziwy majątek. Kobiecie grozi areszt.
– Jestem załamana. Nie mam pracy, bo ciężko choruję. Jak mam zdobyć tyle pieniędzy? – pyta zapłakana A. Pągowska. – Otrzymałam właśnie pismo z sądu, że mam 7 dni na odwołanie się od wyroku lub zapłatę kosztów sądowych. Mój adwokat powiedział mi, że nie ma sensu się odwoływać. Pozostaje jedynie zapłacić. Ale ja sama nie zdobędę takiej kwoty.
Sprawa Anny Pągowskiej była opisana w „Reporterze”. Kobieta sądziła się z sąsiadem, a wątkiem pobocznym było oskarżenie sąsiada o handel narkotykami.
– Wiem, że sprzedaje narkotyki i nie zamierzam się z niczego wycofywać. Widziałam to na własne oczy. Pod dom przyjeżdżają o różnej porze auta, nawet późno w nocy, i dochodzi do handlu narkotykami. Mam na to dowody w postaci nagrań z monitoringu.
O kamerach pani Anny też już pisaliśmy. Kobieta – jak twierdzi – musiała założyć kamery z obawy o własne bezpieczeństwo. Jak łatwo się domyślić druga strona konfliktu odrzuca wszelkie oskarżenia, uważając je za insynuacje i pomówienia.
– Jestem załamana wyrokiem sądu. Walczyłam o sprawiedliwość, a mogę znaleźć się w areszcie. Jeśli nie zapłacę, to na 75 dni pójdę za kratki. Błagam o pomoc. Może znajdą się dobrzy ludzie, którzy mnie wesprą. Liczy się każda złotówka…
Anna Pągowska ma nadzieję, że z pomocą z zewnątrz uda się jej zebrać 3,5 tysiąca zł.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.