HomeAktualności z regionuBijatyka na osiedlu. Gdzie jest policja? – pytają mieszkańcy

Bijatyka na osiedlu. Gdzie jest policja? – pytają mieszkańcy

policja auto_1Bezpiecznie w mieście nie jest – twierdzi większość naszych rozmówców. Kilka dni temu na ul. ZWM doszło do bójki młodzieży. Mieszkańcy osiedla mówią, że była to tzw. ustawka. Młodzi ludzie okładali się pięściami i kopali.
– Moja siostra mieszka na tym osiedlu i dość często się skarży, że dochodzi do bójek – mówi  Jadwiga Borucka.
Lokatorzy bloków obawiają się chuliganów.
– Młodzież, trudno powiedzieć czy z naszego osiedla czy też z innych, zbiera się tu i dochodzi do szarpaniny, walk. Widocznie mają pomiędzy sobą jakieś porachunki. Zgłaszamy na policję takie wypadki non stop, ale zanim pojawią się radiowozy trochę czasu musi minąć. A młodzież wie, co zrobić, aby nie dać się złapać – opowiada pan Zdzisław. – Policja jest bezradna.
Agnieszka Ciniewicz, rzeczniczka łęczyckiej policji, informuje, że nie odnotowano zgłoszenia dotyczącego bójki z ulicy Z.W.M. Czyżby mieszkańcy ulicy zgłaszali wydarzenie na inny posterunek? W każdym razie policja nie ujęła żadnego z chuliganów.
Problem dotyczy całego miasta.
– Mojego znajomego tak pobito, że w szpitalu się znalazł – mówi pani Małgorzata. – Drugi ma bark złamany, bo zwrócił uwagę grupce nastolatków, a w nocy w centrum czasem butelki w powietrzu latają. Ale policji, gdy coś się poważniejszego dzieje, brak.
– Cały czas słyszymy o nowych pobiciach – dodaje pani Justyna. – Strach wyjść na miasto. Po godzinie 20.00 nawet z psem sama nie wyjdę.
– Policja służy 24 godziny na dobę. W okresie pierwszego półrocza bieżącego roku średnio w tygodniu kierowaliśmy do służby 31 patroli. Reagujemy na sygnały obywateli. Służby pełnimy w patrolu pieszym oraz zmotoryzowanym. Na bieżąco analizujemy mapę miejsc zagrożonych, stan bezpieczeństwa poszczególnych rejonów – wyjaśnia asp. A. Ciniewicz.
Mieszkańcy skarżą się, że nie widać w mieście pieszych patroli policji.
– Policjanci boją się wyjść z radiowozu, gdy podjeżdżają do większej grupki. Zwrócą uwagę, spiszą nazwiska i odjeżdżają. A cała awantura zaczyna się na nowo – podsumowuje pani Małgorzata.
(kb)

UDOSTĘPNIJ:
O krok od tragedii.
Jedyny taki chleb w
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.