HomeAktualności z regionuByły bezdomny doniósł do prokuratury!

Były bezdomny doniósł do prokuratury!

dob

Wyzwiska, małe racje żywnościowe i praca za darmo – tak według byłych pensjonariuszy wyglądać ma życie w ośrodku Markotu przy ul. Żwirki. O ponurej rzeczywistości w ośrodku dla bezdomnych powiedzieli nam nasi rozmówcy, którzy krytykują styl sprawowania władzy przez kierownika Marka Dobrowolskiego. Szef ośrodka odrzuca zarzuty. Mówi o regulaminie, który jasno wyznacza cele i obowiązki społeczności ośrodka.
Paweł W. (nazwisko do wiadomości red.) rozmawiał o życiu w ośrodku z naszym reporterem. Bardzo negatywnie ocenił kierownika.
– Pan Dobrowolski stworzył w Ozorkowie swój prywatny folwark. Świetnie się tu urządził. Ma wikt i opierunek. Niestety wykorzystuje ludzi, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie – uważa Paweł W. – To norma, że jak człowiek odmawia pracy, to słyszy od kierownika, że może z ośrodka wypier… Podopieczni codziennie kierowani są do pracy, i to nie tylko na terenie ośrodka, ale również do tej na zewnątrz. Ja na przykład musiałem pracować w GS-ie. Oczywiście zapłaty nie ujrzałem. W podziękowaniu dostałem jedynie dwa stare pączki.
Pan Paweł twierdzi, że za jeden miesiąc pobytu w ośrodku sam wyłożył pieniądze.
– Zapłaciłem 720 zł – słyszymy. – Pomimo tego, zostałem potraktowany jak tania siła robocza. Wiem, że GS płaci ośrodkowi za pracę podopiecznych. Kierownik nie znosi krytyki, sprzeciwu, po prostu robi co chce. Wszystko zrzuca na regulamin. Zgadzam się, że w ośrodku nie można przebywać pod wpływem alkoholu. Sam zrobiłem ten błąd i zostałem z ośrodka wyrzucony. Ale nie oznacza to, że ludzi można traktować źle i zmuszać ich do pracy. W ośrodku nikt kierownikowi się nie sprzeciwi, bo każdy jest skazany na pobyt w placówce i dopóki tam będzie, to musi się podporządkować. Takie są reguły.
Krytycznie o ośrodku wypowiada się też Janusz B., który jeszcze niedawno przebywał wraz z synem w placówce przy ul. Żwirki.
– Też byłem zmuszany do pracy. I też od kierownika ośrodka słyszałem wulgaryzmy – twierdzi były podopieczny Markotu.
Jaki jest komentarz kierownika ośrodka dla bezdomnych w Ozorkowie?
– To prawda, że nasi podopieczni pracują na rzecz ośrodka – zarówno na jego terenie, jak i na zewnątrz. O swoich obowiązkach są powiadamiani zaraz na początku, podczas przyjęcia do ośrodka i rozmowy dotyczącej regulaminu placówki. Prawdą jest również, że GS płaci ośrodkowi za pracę podopiecznych. Jest to jednak forma darowizny. Ostatnio otrzymaliśmy tysiąc złotych. Oprócz dwóch panów, którzy sprzeciwili się ogólnie przyjętym regułom, nikt inny nie narzeka na pracę. To normalne, że w swoim domu sami wykonujemy pewne obowiązki. Po prostu sprzątamy po sobie. Sprzątaczki na pewno nie zatrudnimy – mówi kierownik M. Dobrowolski. – Nie używam słów powszechnie uznanych za obelżywe. Mogą to poświadczyć sami pensjonariusze.
Szef ośrodka w obecności dziennikarza wezwał podopiecznych, którzy opowiedzieli się za kierownikiem.
– Kierownik nie bluźni na osoby, które nie chcą iść do pracy. Zresztą to nie on wyznacza pracownicze obowiązki, tylko my sami. Akceptujemy regulamin, bo uważamy że przyjęte w ośrodku zasady są sprawiedliwe – mówią podopieczni ośrodka.
Jak się dowiedzieliśmy doniesienie na to, co dzieje się w ośrodku dla bezdomnych, otrzymała zgierska prokuratura. Zleciła dochodzenie w sprawie policji.
– Śledztwo policji zostało umorzone – informuje Marcin Marciniak z KPP w Zgierzu.
tekst i fot. (stop)

 

UDOSTĘPNIJ:
Afera w przychodni z
Karate combat - krok
7 komentarzy

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.