Znak skonfliktował w Zadzimiu!
Przy zakładzie fryzjerskim a także kwiaciarni ustawiony został znak zakazujący zatrzymywania się. Jak łatwo sobie wyobrazić, z takiego obrotu sprawy nie są zadowoleni przedsiębiorcy prowadzący swój biznes. Zmotoryzowani klienci nie mają teraz lekko i muszą szukać miejsca do zaparkowania. Czasami rezygnują i odjeżdżają.
– Jesteśmy stratni – żali się Łukasz Bąba, właściciel salonu fryzjerskiego w centrum Zadzimia. – Moja sąsiadka, która prowadzi kwiaciarnię, też nie jest zadowolona z tego znaku. Przez ponad 8 lat nikomu to nie przeszkadzało, że zmotoryzowani klienci zatrzymywali się przed budynkiem. A teraz jest problem.
O znak zabiegała jedna z mieszkanek, która latem ub. roku poskarżyła się policji i urzędnikom ze starostwa na dość nietypowe sytuacje. Jak powiedziała delegacji, która przyjechała z Poddębic na interwencję, spod zakładu fryzjerskiego zjeżdżały auta i zatrzymywały się na elewacji jej domu.
– Ten zakład znajduje się na wzniesieniu. Niektórzy kierowcy zapominali o zaciągnięciu ręcznego hamulca. Samochody zjeżdżały wprost na dom – argumentowała mieszkanka Zadzimia.
Pan Łukasz kręci głową.
– To jest absurd. Dlaczego przedsiębiorcy mają odpowiadać za niefrasobliwość niektórych kierowców? Zresztą do takich sytuacji dochodziło bardzo rzadko. Czy w miejscowościach górskich też stawia się takie znaki, żeby kierowcy nie mogli zaparkować przed sklepami? Na pewno nie – denerwuje się szef zakładu.
Niedawno znak został jednak ustawiony przy fryzjerze i kwiaciarni. Wzbudza emocje, a większość klientów i tak parkuje przed budynkiem.
– Musimy im mówić, żeby zaparkowali gdzie indziej. Policja często sprawdza teraz to miejsce. Funkcjonariusze wraz ze starostwem narobili ludziom tylko kłopotów – dodaje Łukasz Bąba.
Kupiec / 10 lutego 2022
Audi na handel?