Zapomnieliśmy o zagrożeniu. Apel z kościołów, sklepów, stacji paliwowych…

Kilka dni temu w gablocie wraz z innymi ogłoszeniami parafii św. Katarzyny w Poddębicach znalazła się informacja przypominająca o zakładaniu maseczek w czasie mszy. Także w wielu witrynach sklepowych pojawiły się kartki o obowiązku noszenia maseczek. Podobnie jest na stacjach benzynowych. Ta skumulowana akcja jest efektem beztroski coraz większej liczby mieszkańców, którzy zapomnieli o zagrożeniu związanym z zakażeniem koronawirusem.

Kościół przypomina o obostrzeniach. Jednak czy parafialne ogłoszenie przyniesie skutek?

Niektórzy mieszkańcy żyją, jakby koronawirusa już nie było. Być może za sprawą wakacyjnego luzu przestaliśmy już przestrzegać zasad?

– Z dużym niepokojem patrzę na to, co się dzieje – mówi mieszkanka Poddębic. – Jeszcze niedawno w czasie mszy wszyscy mieli pozakładane maseczki. Teraz jest coraz więcej wiernych, którzy tych maseczek nie mają. Wątpię, aby w kościele ktoś kontrolował te sprawy. Przecież nie wezwie się policji, bo ktoś nie ma maseczki. Myślę, że niektórzy zatracili czujność.

Według informacji przekazanych przez mieszkańców, jeszcze gorzej jest w sklepach. W niektórych punktach wywieszone zostały nawet informacje przypominające klientom o obostrzeniach.

– To jest duży problem – nie ukrywa jedna ze sprzedawczyń. – Klient stoi przy kasie bez maseczki i co mam zrobić. Mam go nie obsłużyć? To później naszego sklepu już nie odwiedzi. Czasy są trudne, trzeba dbać o to, aby zysk jeszcze bardziej nie spadł.

Równie źle – jak usłyszeliśmy – jest na stacjach paliwowych. Kierowcy, po zatankowaniu paliwa, nierzadko wchodzą do budynku stacji bez maseczki.

– Byłem świadkiem zdarzenia, że pracownik stacji zwrócił mężczyźnie uwagę, że nie ma maseczki. A klient odparł w arogancki sposób, aby mu d…y nie zawracać – mówi nasz czytelnik. – Wakacje dopiero się zaczęły. Jak dalej tak będzie, to czarno to widzę…