Zamiast marchewki, można sadzić ryż…
Genowefa Domańska od lat domaga się odszkodowania od szefa ogródków działkowych Irys. Twierdzi, że teren nie jest zmelioryzowany. Dlatego na jej działce gleba praktycznie przez cały rok jest wilgotna. – Tu można sadzić ryż – mówi z przekąsem pani Genowefa. – Nawet nie zliczę jak dużo krzewów
musiałam wykopać, bo po prostu korzenie zgniły. Ostatnio zmarnowało mi się na działce ponad 40 róż. Nawet nie mogę postawić altanki, bo i tak by zgniła. To jest po prostu jakiś koszmar. Mąż doradza mi, żebym sprzedała działkę, ale nie lubię siedzieć w bloku. Przychodzę tu i robię co mogę, aby osuszyć glebę. Niestety na rekultywację potrzeba sporo pieniędzy – słyszymy od działkowiczki. Genowefa Domańska powiedziała nam, że bezskutecznie zabiega o odszkodowanie. Przez wiele lat tej walki wysłała dziesiątki pism do prezesa ogródków Irys a później do związku działkowców w Łodzi i Warszawie. – Mam odpowiedzi, że ta sprawa powinna zostać załatwiona przez szefa Irysa. Dziwię się, że pan Łuczak
pozostaje głuchy na moje prośby. Przecież zarząd ma pieniądze, wszyscy płacimy składki – mówi pani Genowefa. Jan Łuczak, prezes Irysa, twierdzi,
że działka G. Domańskiej nie jest zalewana co roku. – Taka sytuacja z zalaniem była kilka lat temu. Ta działka położona jest niżej od pozostałych, ale po zimie to przecież normalne, że gleba jest wilgotna. Odpowiemy na skargę pani Domańskiej – usłyszeliśmy. Widać, że odszkodowanie wcale
nie będzie tak łatwo wywalczyć. Działkowiczka nie zamierza jednak się poddawać. O sprawie zamierza powiadomić telewizję.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.