Z flagą i… granatem jeździ po Ozorkowie
Chyba nie ma przechodnia, który nie obejrzałby się za oryginalnym motocyklistą. Damian Komorowski kilka dni temu wyjechał swoim starym motorem K750 na ozorkowskie ulice. W oczy rzuca się nie tylko pojazd, ale również strój motocyklisty. Całości dopełnia duża biało-czerwona flaga i atrapa granatu. Co to wszystko znaczy?
– W ten sposób chcę uczcić pamięć wszystkich tych, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim – mówi pan Damian. – To nic, że data wybuchu jest dopiero 1 sierpnia. Wiem, że jest jeszcze sporo czasu do rocznicy. Chciałem zostać zauważony i dlatego dużo wcześniej zdecydowałem się na wyjazd przystrojonym flagą motocyklem.
Narodowa flaga to nie wszystko. Motocyklista ubrany w wojskowy polowy mundur, na głowie hełm, na rękawie opaska zaopatrzone w insygnia Wojska Polskiego i Polski Walczącej.
– Przyznam, że przez całą zimę przygotowywałem się do tego wyjazdu. Pogoda jest dziś znakomita. Na pewno wyjadę na miasto jeszcze nie raz. Już podczas dzisiejszej jazdy wielu przechodniów zatrzymywało mnie i pytało o cel mojej akcji. Niektórzy myśleli, że to jakiś happening. Nic z tych rzeczy. Kocham historię i jestem patriotą. Pamiętajmy o naszych bohaterach z powstania – usłyszeliśmy.
Radziecki motocykl z 1964 roku, to – jak mówią o nim fachowcy – „Kaśka”. Został zrobiony na wzór wojennego, niemieckiego bmw.
– Rosjanie ściągnęli pomysł od Niemców, ale to dla nich typowe – mówi z uśmiechem Damian Komorowski. – Motocykl jest 3-osobowy. Pali średnio 15 litrów na 100 kilometrów. Silnik jest benzynowy, jedynie na stacji muszę przy tankowaniu kupować dodatek potasowy i wlewać go do baku. Atrapa granatu jest w miejscu karabinu. Chciałem odwzorować motor z tamtych czasów. Mam nadzieję, że mi się udało.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.