Wszawica w podstawówce
Mogłoby się wydawać, że wszy nie są problemem szkół w dzisiejszych czasach. Niestety, jest zupełnie inaczej. Problem pojawia się cyklicznie, najczęściej po wakacjach, ale nie brakuje przypadków zarażenia się wszawicą w ciągu roku. Rodzice z „trójki” boją się o swoje dzieci i alarmują, a szkoła nie potrafi wyeliminować problemu.
– W szkole są wszy – usłyszeliśmy od mamy czwartoklasistki z łęczyckiej podstawówki. – Dzieci ciągle się zarażają, bo o to nie trudno. Szkoła na pewno wie, gdzie leży źródło problemu, czyli które dzieci wszy do szkoły przynoszą a mimo to nie może sobie z tym poradzić. Problem ciągnie się od dawna.
To prawda. Jak udało nam się dowiedzieć, z wszami na głowach do szkoły przychodzą od początku swojej edukacji dwie dziewczynki, siostry. To najczęściej one zarażają zdrowe dzieci, choć przypadków wszawicy cyklicznie jest znacznie więcej również u innych dzieci.
– Wszy zdarzają się w szkołach, zawsze tak było i nie wiem, czy kiedyś uda się całkowicie ten problem wyeliminować. Z moich obserwacji wynika, że zjawisko nasila się najczęściej po dłuższej przewie od nauki, np. po wakacjach czy feriach – mówi Ryszard Ziarkowski, dyrektor SP nr 3 w Łęczycy. – Pielęgniarka już nie może tak, jak kiedyś, wejść do klasy i po kolei sprawdzać głów dzieci. Musi być na to zgoda. Bardzo ważna jest tutaj postawa rodziców, którzy jeśli zauważą niepokojące objawy u swoich dzieci, powinni od razu informować o tym szkołę, żeby ewentualnie szybko wykryć inne przypadki. Na ten moment w naszej szkole nie ma poważnego problemu z wszami. Pojawiają się sporadyczne przypadki u tych samych dzieci.
Wszami bardzo łatwo się zarazić, wystarczy bliski kontakt głów np. przez wspólne siedzenie w ławce, podczas przerwy między lekcjami lub zabawy.
– Mamy XXI wiek a taki problem wciąż się pojawia. To krępująca sytuacja dla każdego dziecka. Teraz obowiązuje intymność, tzn. gdy sprawdzam główki dzieci, proszę je do swojego gabinetu indywidualnie. W SP 3 wszyscy rodzice na początku roku podpisali zgodę na sprawdzanie głów dzieci, na wsi zdarzają się przypadki, że rodzice wyraźnie sobie tego nie życzą. Faktycznie w szkole mamy problem z dwiema dziewczynkami. Wszy pojawiają się u nich dość często. Zawsze informuję rodzinę, szkoła zakupiła dla nich specjalny szampon – usłyszeliśmy od Aleksandry Michałowskiej, szkolnej pielęgniarki. – Wiem, że w innej szkole, gdy problem pojawiał się notorycznie w tej samej rodzinie, zainterweniował MOPS. W chwili obecnej dziewczynki wróciły do szkoły po chorobie, od razu sprawdziłam ich głowy, mają czyste.
W drugiej łęczyckiej podstawówce obecnie dużego problemu z wszami nie ma, ale zdarzają się sporadyczne przypadki. Najgorzej było w minionym roku szkolnym i dwa lata temu, gdy szkole musiał pomóc MOPS.
– Wówczas było fatalnie. Mieliśmy problem z kilkudziesięcioma rodzinami, a prawda jest taka, że dyrektor placówki jest bezsilny. Dzwoniliśmy do Sanepidu, który nie chciał zająć się problemem, doprowadziłam nawet do spotkania w magistracie, gdzie dyskutowaliśmy o tym, jak wszawicę ze szkoły wyeliminować – przypomina Bogumiła Wójtowicz, dyrektor SP nr 4 w Łęczycy. – Dopiero pomoc MOPS-u okazała się skuteczna. Zakupiono specjalne szampony, a opiekunki środowiskowe mogły wejść do domów i dopilnować tej sprawy. W tym roku wszy pojawiają się od czasu do czasu, ale natychmiast reagujemy, zarówno my, jak i rodzice.
Wszawica kilka lat temu została wykreślona z listy chorób zakaźnych, dlatego Sanepid nie ma już uprawnień by interweniować w tej sprawie. Chorobą zakaźną niewątpliwie jednak dalej jest, w dodatku nie tak łatwo się jej pozbyć.
(ms)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.