Wrócił do Parzęczewa. Skarży więzienie
Andrzej Cz. (nazwisko do wiadomości red.) skierował sprawę do sądu przeciwko aresztowi śledczemu w Łodzi. Uważa, że warunki w jakich przebywał były katastrofalne. Skarży się również na złe jedzenie. Podobnych spraw przybywa.
– Znam swoje prawa i wiem jak byłem traktowany. Siedziało nas trzech w jednej ciasnej celi cztery metry na cztery. Dostawaliśmy spleśniały chleb. Porcje żywnościowe były bardzo małe – słyszymy od mieszkańca Parzęczewa, który po powrocie z odsiadki zamieszkał w swoim rodzinnym domu na obrzeżach miejscowości.
Dom byłego więźnia nie prezentuje się dobrze. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że to ruina. Brakuje okien, popękana elewacja. W pokoju, do którego zostaliśmy zaproszeni, straszny bałagan. Czy te warunki są lepsze od tych w areszcie? – zapytaliśmy.
– Może i nie są – odpowiada pan Andrzej. – Ale tu jest wolność i to jest najważniejsze. Dom faktycznie popadł w ruinę. Zmarli moi rodzice, nie miał kto robić niezbędnych remontów.
Andrzej Cz. stara się o wsparcie ośrodka pomocy społecznej. Nie ma za co żyć.
– Wiadomo, że były więzień łatwo roboty nie znajdzie. Staram się jakoś ułożyć sobie to życie. Ale łatka złodzieja i rozrabiaki już została mi przypięta. Zobaczymy. Mam dorosłe dzieci: córkę i syna. Na razie nie kontaktuję się z nimi. Muszę najpierw uporać się ze swoimi problemami. Przyznaję, że ostatnio nadużywam alkoholu. Chcę z tym skończyć.
Mieszkańcy Parzęczewa różnie patrzą na powrót byłego skazanego. Niektórzy mówią o tolerancji i daniu drugiej szansy, inni obawiają się o swoje dobra i bezpieczeństwo.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.