Wójt kontra rolnik. Na porozumienie nie ma szans
Spór trwa już kilka lat. Zaczęło się od tego, że rolnik zarzucił miejscowym władzom brak inwestycji melioracyjnych przy drodze dojazdowej do jego posesji.
– Rów był zanieczyszczony. Pełno było gałęzi, starych betonowych kręgów. Postanowiłem, że nie będę czekał na ruch wójta i po prostu oczyściłem rów. Musiałem to zrobić, bo woda zalewała drogę i wdzierała się na podwórko – mówi J. Olejniczak. – Wójt stwierdził, że nie miałem prawa tego robić, bo droga jest gminna. Twierdził, że zniszczyłem umocnienia drogi. Na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusze w stosownym oświadczeniu napisali, że droga dojazdowa jest prywatna.
Sprawa szybko trafiła do łęczyckiego sądu, który uznał winę rolnika z Nowego Gaju.
– Odwołałem się od orzeczenia sądu w Łęczycy. Naszym konfliktem zajął się Sąd Okręgowy w Łodzi. Zostałem uniewinniony – słyszymy od gospodarza. – Myślałem, że wójt da już sobie spokój. Ale skierował na drodze cywilnej ponownie sprawę do sądu. Domaga się też odszkodowania. Nie potrafię tego zrozumieć i uważam, że wójt nie postępuje fair.
Wójt Włodzimierz Frankowski tłumaczy, że musiał tak zrobić.
– Pan Olejniczak nie rozumie jednej, podstawowej kwestii. Wprawdzie droga dojazdowa nie jest ujęta w kategorii dróg gminnych, ale jesteśmy właścicielem działki przez którą przebiega. Brakowało jedynie księgi wieczystej i decyzją wojewody droga została skomunalizowana – mówi wójt. – Rolnik zniszczył przepust na drodze i zablokował przejazd, bo zaorał drogę. Musiałem skierować sprawę do sądu.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.