Wkurzeni rolnicy przyjechali pod urząd
Emocjonalny przebieg miała rozmowa pomiędzy rolnikami a burmistrzem Andrzejem Olszewskim. Właściciele ziemi na obrzeżach miasta przyjechali do magistratu zapytać o to, czemu zniszczono koryto Bzury i dlaczego celowo skierowano wodę na pola.
Spotkanie nie było oczywiście wcześniej umówione. Zdenerwowani rolnicy przyjechali pod magistrat traktorem i planowali zabrać włodarza miasta, aby na własne oczy zobaczył zalane pola. To jednak nie było konieczne. Burmistrz powiedział, że wie o problemie. Co więcej, przyznał, że sam wydał polecenie pracownikom Zieleni Miejskiej, aby zniszczyli brzeg rzeki, by woda mogła wylać na tereny gospodarzy.
– Musiałem tak zrobić. Inaczej woda z Bzury mogłaby zalać znaczny obszar miasta. Rozumiem państwa zdenerwowanie, ale to była konieczność – tłumaczył rozsierdzonym rolnikom burmistrz.
Atmosfera w gabinecie burmistrza była na początku bardzo gorąca. Gospodarze nie mogli zrozumieć tego, dlaczego zdecydowano się na to, aby woda z Bzury zalała ich ziemie. Rolnicy argumentowali, że brzeg rzeki można było zniszczyć w zupełnie innym miejscu.
– Gdyby pracownicy Zieleni Miejskiej przecięli koryto 200-300 metrów dalej, to woda spłynęłaby na tereny nieużytkowe i problemu by nie było – argumentowała Renata Pilichowska.
Zdaniem burmistrza miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo.
– Zapewniam, że musieliśmy akurat w tym miejscu usprawnić spływ wody z Bzury na pola. Wcześniej geodeci wyznaczyli ten punkt i stwierdzili, że to miejsce znajduje się najniżej i dlatego woda bezpiecznie rozleje się na pola, nie zalewając budynków, czy też innych miejskich terenów – odpowiadał Andrzej Olszewski.
Burmistrz obiecał poszkodowanym rolnikom odszkodowanie za zalane tereny.
Na początku ubiegłego tygodnia w Łęczycy wprowadzono stan alarmowy w związku z zagrożeniem powodziowym. Służby rozpoczęły pogłębianie rowów melioracyjnych. Szkoda tylko, że takie prace rozpoczynają się zawsze w tak krytycznych momentach.
– Aby w przyszłości powódź nie groziła miastu, chcę zmienić umowę z lokalnym kołem wędkarskim. Niezbędne, aby miasto zarządzało stawem. Planujemy zrobić profesjonalne śluzy po obydwu stronach zalewu, ale w tym celu musimy zmienić umowę z wędkarzami. Koło wędkarskie powinno mieć świadomość tego, że staw jest również zbiornikiem retencyjnym – mówi A. Olszewski.
– W ciągu ostatnich lat rowy melioracyjne były systematycznie czyszczone – dodaje burmistrz.
Na zalane tereny dziennikarz pojechał z rolnikami i przewodniczącym zarządu spółki wodnej „Łęczyca”.
– Burmistrz faktycznie dba o to, aby rowy melioracyjne były drożne – twierdzi Andrzej Krzyżaniak, przewodniczący spółki wodnej.
Niestety, na miejscu okazało się, że tak do końca nie jest. Czartówka, czyli główny rów melioracyjny na terenach podstrefy ŁSSE, drożny nie był. W wielu innych miejscach rowy także są zaniedbane.
– Przyznaję, że nie jesteśmy w stanie od razu wyczyścić wszystkich rowów melioracyjnych. To być może nasz błąd, ale mogę podać setki przykładów na to, że sami mieszkańcy nie dbają o melioracje. Rowy są zaśmiecone a niektóre celowo zakopane – mówi burmistrz Olszewski.
Pogoda w ubiegłym tygodniu dała się we znaki. Gwałtowne opady deszczu, burze. Jakie są prognozy na najbliższe dni? Zdaniem synoptyków już w połowie tego tygodnia ma być lepiej. Nadchodzący weekend, zdaniem meteorologów, ma być z temperaturą do prawie 30 stopni Celsjusza.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.