Walka o życie desperata! Chciał skoczyć z komina…
To był dramatyczny sobotni wieczór. 32-letni Mariusz z powodu zranionego uczucia postanowił skoczyć z komina byłych zakładów Morfeo, przy ul. Łęczyckiej w Ozorkowie.
Było po godz. 18. Z powodu telefonu o człowieku na najwyższym w mieście kominie na równe nogi postawione zostały służby. Na miejsce przyjechali miejscowi policjanci wraz ze strażakami, funkcjonariusze ze Zgierza a także negocjatorzy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Desperat wszedł na komin na wysokość ponad 100 metrów. Miał przy sobie telefon z którego co chwila próbował dodzwonić się do narzeczonej.
– I znów nie odbiera. Proszę Ola, odbierz ten telefon – dało się słyszeć zrozpaczony głos mężczyzny.
Negocjatorzy rozpoczęli rozmowę z 32-latkiem.
– Mariusz, policjant już pojechał po twoją narzeczoną – krzyczał z dołu w kierunku desperata funkcjonariusz.
– Daję wam 20 minut – padła odpowiedź.
W sobotni wieczór widoczność była utrudniona z powodu gęstej mgły i opadów deszczu. Policjanci nie widzieli mężczyzny, który po drabinie dotarł na wysokość pierwszego poziomu na którym zamontowana jest prostopadła platforma.
– Mariusz, tylko niech ci nie przyjdzie do głowy nic głupiego. Dlaczego chcesz skoczyć i odebrać sobie życie?… Negocjator próbował nawiązać kontakt z 32-latkiem.
– Ola chce, abym się wyniósł z mieszkania. Tylko dlatego, że przyszedłem podpity z roboty. Mam jej jeszcze oddać pieniądze. Niech mi ktoś wytłumaczy rozumowanie kobiety – odpowiedział frustrat. – Człowiek haruje w robocie, całe dnie układa chodniki, a później w domu są jeszcze jakieś pretensje. Mam tego dosyć.
Do rozmowy włączyła się negocjatorka.
– Mariusz, kobiety są skomplikowane. Ale zawsze warto rozmawiać. Na pewno jak się spotkacie z Olą, to sobie wszystko wytłumaczycie – odezwała się policjantka Monika.
32-latek nie zamierzał zejść z komina. Przypomniał sobie o terminie czasowym, jaki wyznaczył jednemu z funkcjonariuszy na przywiezienie jego narzeczonej.
– 20 minut już minęło. Oli nie ma. Ratownicy nie będą mieli dużo roboty jak skoczę. Zabiję się na miejscu…
– Nie skacz – chóralnie odezwało się kilku policjantów stojących blisko komina. – Spotkasz się z Olą, jak tylko zejdziesz na dół.
32-latek zapytał policjantów, czy zawiozą go do narzeczonej.
– Nie mogę z nią porozmawiać, bo wciąż nie odbiera telefonu. Zawieziecie mnie do Oli, czy jak zejdę to trafię wprost do psychiatry? – zapytał mężczyzna.
Policjanci wytłumaczyli niedoszłemu samobójcy, że musi obejrzeć go lekarz. Obiecali, że za próbę samobójczą nic mu nie grozi.
– To nie jest przestępstwo Mariusz. Nie obawiaj się i zejdź.
Negocjatorzy po ponad godzinie namówili 32-latka, aby zszedł z komina.
W Ozorkowie komin po byłych zakładach Morfeo ma złą sławę. Określany jest kominem samobójców. 3 lata temu z tego samego komina skoczył syn znanego w mieście przedsiębiorcy. Zginął na miejscu. Powody jego desperackiego kroku wciąż nie są do końca znane.
Tym razem udało się zapobiec nieszczęściu.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.