W sieci kwitnie handel zwolnieniami L4
Korzystając z ograniczeń związanych z pandemią, na rynek medyczny weszły firmy, których działalność ogranicza się do wystawiania zwolnień lekarskich. Jak twierdzą prawnicy, z którymi rozmawiał serwis Prawo.pl, szczególnie krótkie zwolnienia są rzadko kontrolowane przez ZUS. Za nienależne dni wolne od pracy płacą przede wszystkim pracodawcy.
Jak informuje Prawo.pl, aby otrzymać obszerną listę firm świadczących tego typu usługi, wystarczy wpisać w internetową wyszukiwarkę frazę „zwolnienie lekarskie”. Firmy wyróżnia szybki czas realizacji e-zwolnienia, który waha się nawet od 5 do 30 minut. Za wystawienie zwolnienia przez telefon zwyczaj trzeba zapłacić 80-120 złotych. Ceny najtańszych ofert zaczynają się od 59 zł.
Serwis podaje, że po wejściu na stronę wystarczy określić objawy oraz podać satysfakcjonującą liczbę dni zwolnienia. Maksymalny okres, na jaki może być wystawiony dokument, wynosi siedem dni. Jego przedłużenie wymaga kolejnej teleporady oraz uiszczenia następnej opłaty. Potem trzeba już tylko poczekać na telefon od lekarza, który potwierdzi wystawienie L4 oraz przekaże zalecenia medyczne.
„Lekarz nie ma szansy na zweryfikowanie tego, czy pacjent faktycznie jest chory, czy może chce sobie po prostu kupić zwolnienie – wyjaśnia Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes firmy Conperio, zajmującej się problematyką absencji chorobowych. – Nie dotyczy to oczywiście wszystkich e-zwolnień, ale z pewnością mamy do czynienia z procederem, który prowadzony jest przez wąską grupę osób, ale generuje znaczne straty finansowe dla państwa”.
Prawnicy, z którymi rozmawiał serwis Prawo.pl, przyznają, że szczególnie krótkie zwolnienia są trudne do weryfikacji. Zanim ZUS zdąży wysłać objętego takim dokumentem pacjenta na badania kontrolne, zwolnienie już się kończy.
Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), przypomina, że ubezpieczyciel ma prawo i obowiązek badać kwestię orzekania o czasowej niezdolności do pracy. W ramach kontroli może skierować pacjenta na badanie do lekarza orzecznika oraz lekarza konsultanta ZUS, zlecić wykonanie badań pomocniczych, jak również zażądać od wystawiającego zaświadczenie udostępnienia dokumentacji medycznej dotyczącej ubezpieczonego, stanowiącej podstawę wydania zaświadczenia lekarskiego lub udzielenia wyjaśnień i informacji w sprawie.
Gdy po analizie dokumentacji i przeprowadzeniu badania lekarz orzecznik określi wcześniejszą datę ustania niezdolności do pracy niż wskazana w dokumencie objętym kontrolą, zaświadczenie lekarskie traci od tej daty ważność, a lekarz orzecznik wystawia zaświadczenie o braku przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku.
Według Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) dostęp do szybkich i bezpodstawnych zwolnień lekarskich, szczególnie krótkoterminowych, jest przedmiotem permanentnej kontroli. Za nieprzestrzeganie przepisów w zakresie orzekania o czasowej niezdolności do pracy lekarzowi grozi cofnięcie upoważnienia do wystawiania zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy (ZUS e-ZLA) na okres do 12 miesięcy.
Na łatwości w dostępie do zwolnień lekarskich, bez ich właściwej weryfikacji, najwięcej tracą pracodawcy, którzy wypłacają wynagrodzenie chorobowe za pierwsze 33 dni zwolnienia lekarskiego (ZUS wypłaca zasiłek dopiero od 34 dnia choroby).
W pierwszym półroczu br. zakład przeprowadził 10207 kontroli zwolnień lekarskich na zlecenie właścicieli dużych zakładów produkcyjnych zatrudniających od kilkuset do kilku tysięcy pracowników na terenie całej Polski. Nadużycia odnotowano w przypadku 36 proc.
PAP/mediaroom
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.