W programie „Uwaga” TVN… rodzice twierdzą, że ich dzieci były gwałcone w przedszkolu pod Łodzią
– Wabików było dużo… skrytka ze słodyczami, konsola. Wybierał dziecko i brał je na górę. Był jak lis w kurniku – mówią rodzice dzieci, które miały być krzywdzone w jednym z prywatnych punktów przedszkolnych. Relacje przedszkolaków są wstrząsające. – To głębsza sprawa. W naszej ocenie jest to wierzchołek góry lodowej – ocenia pełnomocnik rodziców.
Punkt przedszkolny działa w małej miejscowości pod Łodzią, w jednym z prywatnych domów.
– Na samym początku pani dyrektor była bardzo miła. Zawsze z uśmiechem na ustach, mówiła, że wszystko jest w porządku – wspomina jedna z matek.
– Usłyszeliśmy, że jest tam bardzo dobra opieka, że są domowe warunki, że to rodzinne przedszkole. [Dyrektor – red.] mówiła, że jej mąż jest fotografem. I jest tutaj dziadek, który opiekuje się dziećmi i jej najstarszy syn – dodaje jeden z ojców.
Dziwne zachowania
Po pewnym czasie rodzice zauważyli dziwne zachowania u swoich dzieci.
– Dziecko odwzorowywało kontakt płciowy. Na łóżku. Zwijał kołdrę w szerszy rulon, kładł się na nim i zaczął wykonywać posuwisto-zwrotne ruchy – przywołuje jedna z matek.
Innych zaniepokoiła reakcja dzieci na samo przedszkole.
– Syn nigdy nie umiał powiedzieć, co się dzieje w przedszkolu. Zawsze unikał tematu – mówi jedna z matek.
– Nie chciał w ogóle chodzić do tego przedszkola bez karabinu, pistoletu, jakiejś takiej zabawki. Jak wszystko wyszło na jaw, pani psycholog powiedziała, skąd się to wzięło: syn chciał się przed nim bronić – dodaje ojciec dziecka.
Wyjaśnienie dziwnych zachowań okazało się dla rodziców szokujące. Sześcioletni chłopiec powiedział w domu, że nastoletni syn właścicielki przedszkola masturbował się w jego obecności.
– Synek zapytał w pewnym momencie: „Tato, ale nie będziesz krzyczał?”. Mówię: „Ale czemu mam krzyczeć? – No, bo to chodzi o przedszkole”. Zapytałem, co się stało. „- … mnie rozbierał”. Nastoletni syn pani dyrektor. Zabierał go do sypialni… I syn wszystko zaczął nam opowiadać.
– Zabierał go do swojego pokoju. Powiedział, że kazał mu się całować. Wtykał mu język w usta – dodaje matka dziecka.
Relacja rodziców dziecka jest wstrząsająca. Nastoletni syn dyrektorki placówki miał się obnażyć i kazać dotykać jego miejsc intymnych.
– To był taki szok, jakby ktoś uderzył mnie młotem w głowę – przyznaje ojciec sześciolatka.
Przejście
Postanowiliśmy sprawdzić, kto spoza personelu miał dostęp do terenu przedszkola.
Detektyw, badający sprawę na zlecenie rodziców skrzywdzonych dzieci, wskazuje, że osoby z najbliższej rodziny dyrektorki często przebywały w przedszkolu jako osoby nieuprawnione. Dodatkowo w środku budynku funkcjonowało przejście pomiędzy częścią przedszkolną a częścią prywatną.
– Poza dyrektorką przedszkola mamy tam jej męża. Dwójka dzieci, jedna dorosła córka, do tego sprawca i dwójka małoletnich dzieci. Jest jeszcze jedna osoba, to ojciec ojczyma syna pani dyrektor, rodzice pokrzywdzonych nazywają go dziadkiem. (…) Wewnętrznym przejściem między punktem przedszkolnym a posesją prywatną dzieci miały być zabierane na górę do pokoju 16-latka, który jest synem pani dyrektor – wskazuje Dariusz Korganowski z biura detektywistycznego Top Detektyw.
Z relacji rodziców wynika, że dzieci były brane na górę pod różnymi pretekstami.
– Była skrytka ze słodyczami, konsola z grami… Nastoletni syn dyrektorki wybierał dzieci i brał je do góry. Oglądali filmy pornograficzne, później odwzorowywali to u niego w łóżku, bądź w sypialni rodziców – opowiada matka.
„Przepraszam, nie będę już tak robił”
Rodzice sześciolatka pojechali z dzieckiem do psychologa, po wizycie udali się do przedszkola.
– Było przed godz. 22. Otworzył syn pani dyrektor. Powiedział, że mama śpi i nie będzie jej budzić, bo jest bardzo zmęczona. Powiedzieliśmy, że wiemy, co zrobił naszemu dziecku – mówią.
– Zbladł. Usiadł u nas w aucie. Powiedział, że on już nie będzie. Że mamy tylko nie mówić jego mamie. Stwierdził: „Przepraszam, nie będę już tak robił. Tylko dwa razy miałem… No przecież to jest normalne, miałem tylko dwa razy…” – przywołują wstrząśnięci rodzice.
„Tato, on mi kazał leżeć…”
Sprawa trafiła do sądu rodzinnego, który po pierwszych przesłuchaniach zdecydował o umieszczeniu nastoletniego syna pani dyrektor w schronisku dla nieletnich.
Do matki pięcioletniego chłopca, który już od ponad roku nie chodził do tego przedszkola, przyszło wezwanie na przesłuchanie.
– Zadzwoniłam na komendę, bo nie wiedziałam dokładnie, o co chodzi. Tam pani, która odebrała telefon, powiedziała, że wyszła taka sytuacja tj. molestowanie przez nastoletniego syna pani dyrektor dzieci w tym przedszkolu. Pomyślałam: „Boże, oby to nie była prawda” – opowiada jedna z matek.
– Moje dziecko przy każdej próbie rozmowy na ten temat, zamyka się. Ale jedno, co powiedział w niebieskim pokoju, że był w pokoju [syna dyrektor – red.]… Sam – dodaje kobieta.
– Jak syn się kąpał, mówił mi, że bronił też brata, naszego młodszego syna, przed nim. On mówił, że zrobi krzywdę młodszemu synowi, że tata nie zdąży go uratować – mówi jeden z ojców.
Dalej relacja jest wyjątkowo wstrząsająca:
– Syn powiedział: „Tato, on mi kazał leżeć, wypinać p…, i wkładał mi…”.
Rodzice: Sprawcą mógł być nie tylko nastolatek
Zdaniem rodziców, którzy twierdzą, że ich dzieci zostały w przedszkolu skrzywdzone, sprawcą mógł być nie tylko nastolatek.
– Poprosiłam, żeby syn narysował człowieka. Długo nie rysował nic. Najprawdopodobniej narysował kogoś gołego. Tam z mężczyzn są dwie osoby, które noszą okulary: pan fotograf, czyli mąż pani dyrektor i dziadek, czyli teść pani dyrektor – wskazuje jedna z matek, uważając, że syn narysował kogoś, kogo widział.
– Poza synem właścicielki przedszkola, w naszej ocenie są w to zamieszane też inne osoby. Mamy podejrzenia, co do osób pełnoletnich. Małoletni nie jest jedyną osobą w tej machinie i podejrzewamy, że jest to głębsza sprawa, jeżeli chodzi o grupę osób zamieszanych w stosowanie przemocy i wykorzystanie małoletnich. W naszej ocenie jest to wierzchołek góry lodowej – podkreśla mec. Jarosław Szkudlarek, pełnomocnik rodziców pokrzywdzonych dzieci.
– Nasz syn usłyszał rozmowę nastoletniego syna pani dyrektor ze swoim ojczymem. Mówił, że powinien dalej robić krzywdę naszemu synowi. Dlatego podejrzewamy, że było to wszystko nagrywane – mówi jedna z matek.
– Zabezpieczone zostały komputery i telefony należące do syna pani dyrektor. Złamali, póki, co, z tego, co jest w aktach, tylko laptopa, na którym wyszły treści pornograficzne o tematyce gejowskiej – „Dad and son”, czyli ojciec z synem – mówi ojciec jednego z dzieci.
– Widzieliśmy na tym laptopie również kadry z filmu – dodaje matka.
O jaki film chodzi?
– Na filmie naga pani dyrektor kąpie się z nagą córką. Leży rozkraczona w wannie i to kręci …, czyli jej syn – mówią rodzice dzieci.
– Jeżeli on jest właścicielem tego nośnika, no to kto to kręcił? Zabezpieczone są trzy telefony, do żadnego nie podali PIN-u. Skoro są niewinni, to dlaczego nie podali PIN-u? – pyta ojciec jednego z dzieci.
Z relacji rodziców wynika, że dzieci mają wskazywać na biały telefon.
– Miał puszczać na nim filmy i nagrywać właśnie z tego telefonu – mówią rodzice i wskazują, że podejrzewają, że nagrywane było także krzywdzenie dzieci.
„Nie mamy wątpliwości”
Według naszych informacji biegły psycholog, powołany przez sąd rodzinny, ocenił, że sześciolatek nie wykazuje skłonności do fantazjowania, a jego zeznania są wiarygodne. Taką samą opinię o tym, co opowiada chłopiec, ma doświadczony psychoterapeuta z fundacji pomagającej dzieciom, które stały się ofiarami przestępstw.
– Nie mamy wątpliwości, że chłopiec, który jest pod naszą opieką, został skrzywdzony. Jest ofiarą przestępstwa – przemocy seksualnej – podkreśla Joanna Paduszyńska, prezes fundacji „Słonie na balkonie”.
– Nie rozumiem, dlaczego placówka nie jest zamknięta – dziwi się Paduszyńska.
źródło: uwaga.tvn.pl
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.