Utną mu palce!
O prawdziwej lawinie nieszczęść może mówić Ryszard Świerczyński, który w łęczyckim szpitalu czeka na amputację sześciu palców u dłoni. Do odmrożenia doszło, gdy pod wpływem alkoholu mężczyzna zasnął na ławce. Sam przyznaje, że można było temu zapobiec.
R. Świerczyński jest bezdomny, choć czasami schronienie daje mu była partnerka. Niestety, alkohol często powoduje, że mężczyzna do jej mieszkania nie jest w stanie wrócić. W sylwestra pan Ryszard trafił do łódzkiej noclegowni po tym jak ośrodek dla osób bezdomnych w Ozorkowie, mimo wolnych miejsc, odmówił mu pomocy. O sprawie pisaliśmy w Reporterze tydzień temu.
– Nie chciałem zostać w Łodzi, bo tu jest moje miejsce, z Łęczycą jestem związany. Wsiadłem w pociąg, bez biletu, bez pieniędzy. Spałem u byłej konkubiny, ona mi dużo pomaga. Nie wiem co się stało, że mam odmrożone palce, nie pamiętam tego. Musiałem wyjść, napić się i przenocować na mrozie. Gdy wróciłem do mieszkania, była partnerka zauważyła, że coś jest nie tak. Miałem ponad 39 stopni temperatury. Zabrało mnie pogotowie – relacjonuje Ryszard Świerczyński. – Niedługo odetną mi palce. Będzie mi bardzo ciężko, już teraz nie mogę nawet głupich skarpetek założyć. Przyznaję, że mam poważny problem z alkoholem. Gdybym się wtedy nie napił, nie czekałbym teraz na amputację. Prawda jest też taka, że gdybym został przyjęty do schroniska w Ozorkowie, teraz tego problemu również by nie było. W szpitalu w ogóle nie myślę o alkoholu, w schronisku też dałbym radę.
Pan Ryszard straci cztery palce w lewej dłoni i dwa w prawej. Po zabiegu podjęcie pracy i powrót do normalnego życia będzie graniczył z cudem. Bez dużego wsparcia i pomocy bliskich problemem będzie nawet pogodzenie się z amputacją palców. Dobrze, że mężczyzna, choć nie ma własnego dachu nad głową, może liczyć na pomoc byłej partnerki i jej rodziny. Nie każda kobieta w podobnej sytuacji okazałaby tak duże serce dla byłego partnera.
Pomoc osobie bezdomnej zaoferował też Mirosław Szkurłat, który kilka miesięcy temu przygarnął pod swój dach bezdomną Bogusławę R. Kobieta, w ub. weekend walczyła o życie w łęczyckim szpitalu (pisaliśmy o sprawie), niestety nie miała na tyle sił, by stanąć na nogi. Bezpośrednią przyczyną zgonu był zespół zależności alkoholowej a dodatkowo mocne wychłodzenie organizmu.
– Do dziś nie mogę uwierzyć, że Boguśka nie żyje. Od tygodnia była w kiepskim stanie, już nawet do toalety nie wstawała, była słaba. Nie pozwalała mi dzwonić po pogotowie, może gdybym wezwał ich wcześniej, teraz by żyła. Ale gdy przyjechali za pierwszym razem, odmówiła pomocy. Ostatecznie, gdy zaczęła już majaczyć i nie było z nią kontaktu zdecydowałem się ponownie wezwać pogotowie. Zabrali ją na SOR, później na intensywną terapię – opowiada M. Szkurłat. – W niedzielę poszedłem ją odwiedzić. Kupiłem jabłka i pomarańcze, bo je lubiła… nie mogłem już do niej wejść, nie mogłem się pożegnać. Pielęgniarka powiedziała, że Boguśka nie żyje.
P. Bogusława w chwili zabrania ją przez pogotowie była w stanie mocnego wychłodzenia organizmu. Wyziębiła się śpiąc na podłodze niedaleko drzwi wejściowych do mieszkania.
– Spała na podłodze, bo nie ma tu miejsca, moje łóżko się nie rozkłada. Od dawna uskarżała się na ból, ale robiłem co mogłem, żeby jej pomóc – podkreśla M. Szkurłat. – Będzie mi jej bardzo brakować.
Tej śmierci można było zapobiec. Gdyby Bogusława R. wyszła z nałogu i skończyła z alkoholem, jej organizm na pewno byłby w lepszym stanie.
– Przyczyną zgonu pacjentki był zespół zależności alkoholowej oraz zespół wątrobowo-nerkowy. Jedynym ratunkiem w tej sytuacji byłaby transplantacja. Organizm pod wpływem długotrwale spożywanego alkoholu został wyniszczony – mówi Andrzej Pietruszka, dyrektor ZOZ w Łęczycy. – Gdy pacjentka trafiła na SOR, jej organizm był mocno wychłodzony, temperatura ciała wynosiła około 30 stopni C. Specjalnym urządzeniem jej ciało było stopniowo ogrzewane. Z dokumentacji wynika, że pacjentka została przewieziona do szpitala z wychłodzonego pomieszczenia.
Ryszard Świerczyński miał więcej szczęścia niż Bogusława R., bo przeżył, ale o skutkach odmrożenia będzie pamiętał już zawsze. Może amputacja palców i ból który odczuwa będą silną motywacją, żeby zerwać z nałogiem.
(ms)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.