Tylko u nas! Proboszcz w szerokim komentarzu odniósł się do zarzutów o molestowanie małoletniego
Sprawa podejrzewanego o molestowanie nieletniego, proboszcza parafii św. Marcina w Siedlcu, Jarosława S., odbiła się szerokim echem, nie tylko wśród lokalnej społeczności. Temat pojawił się nagle, gdy łowicka kuria wydała dwa dekrety: jeden zawieszający księdza w pełnieniu obowiązków duszpasterskich i drugi nakazujący mu opuszczenie plebanii do momentu wyjaśnienia sprawy. Parafianie są w szoku, ksiądz zaprzecza oskarżeniom a łęczycka prokuratura rozpoczyna postępowanie wyjaśniające.
Ksiądz Jarosław S. objął siedlecką parafię niecałe 2 lata temu.
– Praca duszpasterza w parafii to nie tylko odprawianie mszy, realizacja posługi kapłańskiej, udzielanie sakramentów, naprawy i remonty mienia parafialnego, ale przede wszystkim budowanie więzi międzyludzkich we wspólnocie parafialnej – mówi zawieszony w obowiązkach duszpasterza, proboszcz Jarosław S. – Starałem się dbać o każdy obszar mojej posługi kapłańskiej, nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Rozumiem stanowisko kurii, w zaistniałych okolicznościach biskup jest zobowiązany do realizacji procedur watykańskich. Zostałem zawieszony w obowiązkach kapłańskich do wyjaśnienia sprawy i z pokorą na to poczekam. Dobrze również, że współbieżnie będą działały w tej kwestii organy ścigania z Łęczycy i liczę, że to ohydne posądzenie o molestowanie nieletniego zostanie szybko wyjaśnione. Zapewniam moich parafian, że jest to oszczerstwo.
Parafianie z Siedlca od kilku dni nie poruszają innego tematu. Są zaskoczeni. I choć o proboszczu, wielu z nich ma nie najlepsze zdanie, bo jak usłyszeliśmy, jego zamiłowanie do pieniędzy i arogancja były wręcz rażące, nikomu przez myśl nie przeszło, że mógłby dopuścić się molestowania nieletniego.
– Przyznaję, że nie byliśmy zadowoleni z decyzji biskupa sprzed dwóch prawie lat temu. Poprzedni proboszcz był bardzo dobrym kapłanem i gospodarzem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kuria podejmuje swoje decyzje „z góry” nie pytając i nie informując nas – członków wspólnoty parafialnej o swoich rozstrzygnięciach. Niemniej jednak zasada jest taka, jeżeli nie można czegoś zmienić, trzeba zaakceptować sytuację tę, która jest – mówi parafianka. – Niemałym zdziwieniem były dla nas np. wysokie stawki za posługi kapłańskie, ludzie szeroko komentowali szczególnie konieczność wpłaty tzw. kaucji za kwiaty po pogrzebie, ksiądz uważał, że jego decyzja dotycząca obowiązku wpłaty kwoty 500 zł jest słuszna w związku z podwyżkami opłaty śmieciowej. Zdarzyło się też tak, że ktoś uprzątnął grób, zabrał śmieci a kaucja i tak nie została mu zwrócona. Podsumowując, owszem były dyskusje, emocje między parafianami w związku z wysokością opłat, ale nikt nigdy nie wspominał o jakimkolwiek molestowaniu, więcej absolutnie nie jesteśmy przekonani o tym, że ksiądz mógł dopuścić się takiego czynu – dodaje z przekonaniem kobieta.
Parafianie wymieniają jeszcze inne uwagi odnośnie sposobu wykonywania posługi przez księdza Jarosława S.
– Był arogancki, czego niestety doświadczyłam, kiedy zmarła moja mama – opowiada inna parafianka. – Człowiek w takiej chwili nie myśli o pieniądzach, oczekiwałby większej empatii, tymczasem słyszy tylko ile musi zapłacić, to jest straszne. Nigdy natomiast nie słyszałam i nie jestem przekonana o tym, jakoby ksiądz dopuścił się molestowania nieletniego.
Dlaczego to wszystko wydarzyło się tak nagle i niespodziewanie? – zastanawiają się mieszkańcy Siedlca i okolic.
– Owszem, dwukrotnie byłem świadkiem sytuacji, podczas mszy świętej, kiedy jeden z parafian słownie zaatakował księdza, ale jego wypowiedź dotyczyła treści, o których mówił proboszcz i okoliczności zbierania ofiary na tacę. Parafianin nie życzył sobie, aby jego dziecko było głaskane przez księdza po głowie. Nigdy nie słyszałem o jakimkolwiek molestowaniu, zastanawiam się o co tu chodzi.
– Na początku stycznia – jak dodaje inny mężczyzna, zaobserwowałem, że tuż po mszy ten sam człowiek, który głośno wypowiadał swoje uwagi, z dużymi emocjami poszedł do zakrystii, co było dalej nie wiem – relacjonuje rozmówca.
O to, co było dalej pytamy kościelnego, który potwierdza, że był wówczas obecny.
– Pan był bardzo zdenerwowany, krzyczał coś do księdza, niewiele zrozumiałem, ale mówił coś o posądzeniu o molestowaniu syna – potwierdza kościelny.
O tej sytuacji ksiądz postanowił powiadomić policję, Radę Parafialną i wszystkich parafian, co potwierdza jeden z nich, obecny na plebanii podczas wizyty funkcjonariuszy.
– Dość często bywałem na plebani, trochę pomagałem księdzu, dużo rozmawialiśmy i dla mnie to było ważne w moim najtrudniejszym momencie życia – mówi młody człowiek. – Ksiądz poinformował mnie o incydencie, czekaliśmy na przyjazd patrolu policji, który zjawił się na plebani ok. godzi 17.00, 9 stycznia br.
Jak się dowiedzieliśmy rada parafialna zebrała się w tą samą niedzielę, 9 stycznia w godzinach wieczornych.
– O tym, że jeden z parafian staje się coraz bardziej śmiały w wystąpieniach publicznych podczas mszy informował nas ksiądz a niektórzy z nas byli bezpośrednimi świadkami – mówi członek rady parafialnej. – Uważaliśmy, jako rada, że o tej sytuacji należy poinformować parafian podczas mszy świętej, byliśmy też zgodni, co do faktu, że jeśli to się nasili, powiadomimy o sprawie organy ścigania. Dziś, z perspektywy tego, co się zadziało, mówię o dekretach wydanych przez kurię, zastanawiamy się po co istnieje rada parafialna. O sytuacji zawieszenia proboszcza i konieczności opuszczenia przez niego parafii dowiedzieliśmy się już po fakcie od samego księdza Jarosława S. Nikt z kurii z nami nie rozmawiał, nie mamy żadnej wiedzy kto powiadomił biskupa o sprawie. Do tej pory organy ścigania nie prowadziły dochodzenia w tej sprawie z uwagi na brak zgłoszenia problemu. Jesteśmy rozgoryczeni, bo analizując sytuację, możemy mówić o ogromnych stratach, zarówno tych moralnych, wizerunkowych jak i ewentualnych – gospodarczych. W obecnej sytuacji parafia Siedlec zaistniała w całej Polsce, nigdy wcześniej nic takiego nie miało tu miejsca. A może okaże się, że jest to zwykłe oszczerstwo? – Na tym etapie czekamy na wynik śledztwa zleconego przez łęczycką prokuraturę.
O dekretach wydanych przez biskupa naszą redakcję powiadomił sam proboszcz Jarosław S. Jako pierwsi nagłośniliśmy sprawę w naszym serwisie internetowym. Rozmawialiśmy także z policją i prokuraturą. Ku zdziwieniu, organy ścigania z Łęczycy nie miały żadnych informacji w tej bulwersującej sprawie.
– Do KPP w Łęczycy nie wpłynęło zgłoszenie w takiej sprawie – informuje sr. asp. Mariusz Kowalski, oficer prasowy KPP w Łęczycy.
Do Prokuratury Rejonowej w Łęczycy również nie zgłoszono sprawy molestowania nieletniego.
– W przypadku takich doniesień, choć nie wpłynęło do nas żadne zgłoszenie, nie możemy pozostać obojętni. Mamy wręcz obowiązek wszcząć postępowanie z urzędu. Jeśli biskup podejmuje tak stanowcze kroki, to należy sprawę wyjaśnić. Od tego jesteśmy. Wszczęliśmy postępowanie w tej sprawie. Zlecone zostały policji czynności przygotowawcze i wkrótce planujemy pierwsze przesłuchania – informuje Andrzej Pankiewicz, szef łęczyckiej prokuratury.
Wszyscy parafianie, jak mówią, czekają na jak najszybsze wyjaśnienie tej trudnej sytuacji, są zadowoleni, że sprawę przejęły organy ścigania, bo jak twierdzą liczą na sprawne i szybkie wyjaśnienie. Dużo w tym racji, bo w kurii tego typu sprawy czekają na werdykt czasami kilka lat, o czym mogliśmy się przekonać w rozmowie z rzecznikiem diecezjalnym, Zbigniewem Kielanem.
– To są złożone sprawy i nie da rady tak szybko ich wyjaśnić, tym bardziej, że przed nami ważne święto jubileusz kurii – słyszymy od rzecznika.
Wszyscy parafianie z Siedlca, choć dystansują się od rzucania oskarżeń w tej sprawie, są zgodni, co do tego, że tak naganne czyny jak molestowanie nieletnich należy bezwzględnie ścigać i surowo karać.
Wyjaśnienie:
„W nawiązaniu do art. z dn. 24 marca 2022 r. w internetowym Reporterze i treści w nim zawartej – jakoby małoletni był krnąbrny, że żądał pieniędzy od 20 do 2000 zł i że z tego powodu dzwoniłem do jego ojca – jest to nieprawdą. Małoletni zawsze zachowywał się poprawnie. Nie wysuwał żadnych żądań. Nie dzwoniłem też z tego powodu do jego ojca, gdyż nie dysponuję numerem telefonu do taty małoletniego” – napisał do redakcji proboszcz Jarosław S.
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.