Tragedia w Uniejowie. Pieszy zginął na pasach…
Jan Roman J. (nazwisko do wiadomości redakcji) wracał z uroczystości do domu. Tego dnia nie zobaczył już bliskich. Gdy na przejściu dla pieszych przechodził na drugą stronę ulicy, został potrącony przez toyotę. Siła uderzenia była ogromna. Mieszkaniec Uniejowa nie miał szans na przeżycie.
– Wciąż nie mogę dojść do siebie po tym, co się stało – mówi Kazimierz Ubraniak, kolega zmarłego. – W niedzielę była msza za cech rzemiosł, konkretnie uroczystość odprawiona została za rolników. Po kościele poszliśmy na obiad do restauracji. Posiedzieliśmy tam do wieczora. Wyszliśmy z restauracji, gdy było już ciemno. Jakiś pech, bo akurat tego dnia w całym Uniejowie nie paliły się po zmroku lampy. Doszło do jakiejś awarii. Przez ulicę przechodziliśmy na pasach w trzech. Roman szedł za nami. W ostatniej chwili zauważyłem światła mknącego samochodu. Zdążyłem jedynie wraz z moim kolegą, który szedł z boku, wskoczyć na chodnik. Usłyszałem za sobą uderzenie i wtedy już wiedziałem, że doszło do dramatu.
Kierująca toyotą tłumaczyła policjantom, że nie widziała na przejściu dla pieszych ludzi. Nie ulega jednak wątpliwości, że przejście dla pieszych w reflektorach auta na pewno było widoczne. Można również zakładać, że samochód jechał z dużą prędkością.
– Tym odcinkiem, w kierunku autostrady, kierowcy mkną jak wariaci. Nie zwracają wcale uwagi na ograniczenia prędkości i oznaczone przejścia dla pieszych – mówi właścicielka domu położonego blisko pasów.
W Uniejowie śmierć pieszego na oznakowanym przejściu odbiła się szerokim echem.
– Zmarły miał na imię Jan, ale i tak wszyscy zwracali się do niego Roman. To był dobry człowiek. Rozmawiałam z nim jeszcze dzień przed tragedią – słyszymy od sąsiadki rodziny denata. – Roman nie narzekał na stan zdrowia i na pewno mógł jeszcze sobie pożyć. Miał 67 lat. Pozostawił żonę i syna.
Wypadek wyjaśnia policja w Poddębicach.
– Do śmiertelnego potrącenia doszło na ul. Dąbskiej – informuje Elżbieta Tomczak, rzecznik poddębickiej policji. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierująca toyotą auris 61-letnia mieszkanka Warszawy, na prostym odcinku drogi w terenie zabudowanym, zbliżając się do oznaczonego przejścia dla pieszych nie zachowała należytych środków ostrożności. Kierująca toyotą była trzeźwa.
tekst i fot. (stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.