Taksówki bez fotelików dla dzieci. Dlaczego?
Rodzice przewożący swoje dzieci w taksówkach muszą się liczyć z tym, że w zamówionych samochodach fotelika dla maleństwa nie znajdą. To, co w prywatnych samochodach jest koniecznością w taksówkach nie obowiązuje.
– Mam 12-miesięczne dziecko, w samochodzie oczywiście posiadam fotelik – mówi pani Justyna, młoda mama. – Jeśli miałabym skorzystać z usług taksówkarzy nie wyobrażam sobie sytuacji, aby tego fotelika zabrakło. Byłabym w stanie nawet więcej zapłacić za taksówkę z fotelikiem, aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo.
Prawo o ruchu drogowym z dnia 20 czerwca 1997 roku reguluje kwestię fotelików samochodowych, nakazując dzieciom do 12 roku życia, nie przekraczającym 150 cm wzrostu przejazd w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu do przewożenia dzieci, odpowiadającym wadze i wzrostowi oraz właściwym warunkom technicznym. Od przepisu jednak są wyjątki. Nie obowiązuje m.in. taksówek, autobusów, specjalistycznych środków transportu sanitarnego, ratownictwa medycznego, pojazdów policyjnych, straży granicznej, miejskiej i gminnej.
Żadna z łęczyckich taksówek nie posiada na wyposażeniu fotelika. Kierowcy wypowiadają się zgodnie, że nie mają zamiaru zaopatrywać się w taki sprzęt, ponieważ zajmowałby on za dużo miejsca w samochodach. O przechowywaniu w bagażnikach również nie ma mowy, bo zgodnie z regulaminem muszą być one puste.
– Takie prawo, jakie obowiązuje jest dobre. Jestem za tym, żeby nie było fotelików. Z mojej perspektywy byłaby to udręka – mówi taksówkarz Henryk Ludwiczak. – Nie ma na taki sprzęt w samochodzie miejsca. Klienci, których wożę często mają duży bagaż, fotelik by się po prostu nie zmieścił.
W jaki sposób radzą sobie korzystający z usług taksówkarzy rodzice? Zazwyczaj biorą swoje pociechy na kolana lub starsze dzieci przypinają pasami i liczą, że podczas podróży nic złego się nie przydarzy.
(kb)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.