HomeAktualności z regionuSzokujące oskarżenie! Psami karmi aligatory!

Szokujące oskarżenie! Psami karmi aligatory!

psyReakcja na słowa Urszuli Kowalczyk może być tylko jedna – szok! Nie można inaczej, kiedy słyszy się, że psy trafiające z regionu do największego w Europie schroniska pod Łodzią… lądują w pyskach aligatorów.
O schronisku łodzianina Longina Siemińskiego jest w mediach głośno. Co rusz prozwierzęce organizacje wytaczają ciężkie działa. Obrońcy zwierząt twierdzą, że schronisko w Wojtyszkach jest mordownią dla psów. Niektórzy używają jeszcze bardziej drastycznych sformułowań. „To nie jest schronisko, tylko obóz koncentracyjny” – w ten sposób wypowiadają się niektóre fundacje dla zwierząt.

Jak jest naprawdę?
Pani Urszula nie ma wątpliwości. O schronisku L. Siemińskiego ma jak najgorsze zdanie.
Przypomnijmy, że niedawno Urszuli Kowalczyk zabrano z działki pod Ozorkowem kozy, drób i kilka psów (pisaliśmy o sprawie). Wiadomo już, że psy trafiły do schroniska pod Łodzią. Zdaniem naszej Czytelniczki trzymane są tam również aligatory.
– O aligatorach powiedziała mi była dyrektorka jednego z łódzkich schronisk dla zwierząt. Słyszałam o tym również od członków łódzkiego stowarzyszenia dla zwierząt – mówi załamana Urszula Kowalczyk. – To straszne. Dowiedziałam się, że mechanizm oszukiwania gmin, które płacą za zwierzęta, jest dość prosty. Gminy nie wiedzą, że płacą za psy, których już tam fizycznie nie ma. Obawiam się, że taki los może również spotkać moje psiaki.
U. Kowalczyk nie ukrywa, że kocha zwierzęta i zrobiłaby dla nich wiele. Jest załamana odebraniem kóz, drobiu i psów.
– Przyjechali, nic nie mówili i zabrali. Tak się nie robi. To wszystko wina ludzi z patrolu, który współpracuje z Longinem Siemińskim. Wiem, że moje psy trafiły do tego okropnego schroniska i jestem przerażona. Wynajęłam detektywa. W tym tygodniu pojadę z nim do schroniska, aby sprawdzić czy moje psy jeszcze żyją. Oczywiście będę rozmawiać z właścicielem schroniska o aligatorach.
Longin Siemiński najwidoczniej jest przyzwyczajony do nieoczekiwanych i niecodziennych pytań. Kwestię związaną z aligatorami przyjął najspokojniej w świecie.
– W sprawie aligatorów powiadomiona została policja. Niedługo inspektorzy z Najwyższej Izby Kontroli też do mnie przyjadą szukać tych bestii. Ale nic nie znajdą, bo aligatorów nie trzymam – usłyszeliśmy.
Skąd więc ataki na właściciela największego w Europie schroniska dla zwierząt? I dlaczego niektórzy podejrzewają, że psy są pożerane przez aligatory?
– Proszę pana – odpowiada L. Siemiński – wszystko przez zawiść. Chcą mi po prostu zaszkodzić. Nic mnie już nie zaskoczy. Przecież nie da się ukryć, że dla niektórych prowadzenie takiego interesu to żyła złota. Ja nie czerpię z tego aż takich kokosów.
Czyżby? Longin Siemiński ma podpisane umowy na przyjmowanie bezpańskich psów z ponad setką gmin. W tym także z miastem i gminą Ozorków. W jego schronisku w Wojtyszkach przebywa kilka tysięcy psów. Za utrzymanie jednego psa gmina płaci od 5 do 10 złotych na dzień.
Organizacje przyjaciół zwierząt od lat domagają się likwidacji tego schroniska.
„Wg informacji publicznej uzyskanej z gmin, tylko w latach 2005-2010 Siemiński przyjął łącznie minimum 5 530 bezdomnych psów, za kwotę ok. 16 mln zł. Los co najmniej 2,5 tys. psów do dzisiaj pozostaje nieznany. Nie jest udokumentowany ani adopcjami, padnięciami czy eutanazją. W schronisku przez lata nie funkcjonowała ewidencja przyjęć, praktykowano za to fałszowanie dokumentacji, a ostatnio również wielokrotne chipowanie zwierząt” – to tylko jeden z wpisów w internecie organizacji zajmującej się obroną zwierząt.
Jedno jest pewne. Schronisko w Wojtyszkach wzbudza ogromne emocje, podobnie jak niecodzienne zgłoszenie o aligatorach.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
Wpłacała pieniądz
„Łęczycanka” s
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.