Rzucają we mnie jajami!
88-letnia Józefa Kępska marzy tylko o tym, aby mogła w pogodne dni odpoczywać na balkonie. Starsza pani od dawna nie wychodzi z bloku a czas spędzany na świeżym powietrzu jest jej jedyną przyjemnością. Sąsiedzi – jak usłyszeliśmy – nie pozwalają jednak pani Józefie na taki odpoczynek.
– Niedawno rzucali jajkami. Cały balkon został pobrudzony. Jak tak można – pyta lokatorka mieszkania na pierwszym piętrze jednego z bloków przy ul. Zachodniej.
Sąsiedzkie kłótnie trwają już kilka lat.
– Wprowadzili się do bloku i od razu zaczęły się problemy. Rozpoczęli remont mieszkania. Walili młotami tak mocno, że ściany w moim pokoju popękały. Sąsiedzi z górnego piętra musieli zapłacić odszkodowanie – wspomina J. Kępska.
Starsza pani nie może zrozumieć postawy sąsiadów, którzy – jak sama mówi – z zemsty nie dają jej spokoju.
– Mam już swoje lata. Jestem schorowana, nie wychodzę z bloku i jedyną moją przyjemnością w pogodne dni jest odpoczynek na świeżym powietrzu na balkonie. Ale jak tu odpoczywać, jak z góry lecą jajka lub jakieś śmieci. Robią to specjalnie. Ich nastoletnia córka też w tym bierze udział. Kiedyś powiadomiłam szkołę, do której chodzi. Matka nie może mi tego darować, ale trudno. Nie akceptuję takiego wychowania. W głowię mi się nie mieści, że tak można postępować – żali się 88-latka.
Ewa Pierzgalska opiekuje się starszą lokatorką. Mieszka w pobliskim bloku i jak nam powiedziała nie raz widziała, jak sąsiedzi pani Józefy rzucają na jej balkon różne nieczystości.
– To przykre. Dziwne, że ani administracja, policja czy też strażnicy miejscy nie mogą rozwiązać tego problemu – słyszymy.
Dowiedzieliśmy się, że niedawno sąsiadów na których skarży się Józefa Kępska (nam nie udało się z nimi porozmawiać) odwiedzili strażnicy miejscy.
– Lokatorzy tłumaczyli, że nie rzucali jajkami. Ktoś z dołu bloku miał według nich rzucać jajami, które lądowały na balkonie pani Józefy. Mam nadzieję, że nie będzie już dochodzić do podobnych sytuacji. Za takie zachowanie grozi mandat, moglibyśmy też skierować sprawę do sądu – mówi Tomasz Markiewicz, strażnik miejski.
(stop)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.