Romanse w łęczyckim DPS
Najlepszą rzeczą, jaką można dostać od życia w późnej dorosłości, to życzliwy towarzysz, prawdziwy przyjaciel, partner w rozmowie i pomocnik w trudnych chwilach, który jest ciekaw tego, co myślimy i czujemy, którego ciepłą dłoń można trzymać podczas spaceru. Czy miłość po 70-tce jest możliwa, czy to tylko podświadoma potrzeba bycia z drugim człowiekiem?
Nie często słyszy się o „młodej parze” z siwymi włosami. Ludzie starsi po stracie współmałżonka bardzo rzadko decydują się na kolejny związek. W większości przypadków prawdopodobnie przeważa dość powszechne w społeczeństwie przekonanie, że w pewnym wieku nie wszystko wolno, do tego dochodzi lęk przed opinią rodziny oraz wstyd przed sąsiadami. Zdarzają się jednak, choć nie często, także ci odważni. Zapytaliśmy, czy w Domu Pomocy Społecznej w Łęczycy zagościła kiedyś miłość i jak sprawa ewentualnej legalizacji związku podopiecznych wyglądałaby w kwestiach formalnych.
– Jeżeli nasi podopieczni wyraziliby chęć związania się, my nie możemy im tego w żaden sposób utrudniać czy uniemożliwiać. Osobiście uczestniczyłam kiedyś w ślubie naszych podopiecznych, którzy trafili do ośrodka osobno, połączyło ich uczucie i postanowili się pobrać. Była to jedyna taka sytuacja w DPS w Łęczycy od kiedy pełnię funkcję dyrektora, czyli od 12 lat. Opuszczenie Domu Pomocy Społecznej po zawarciu związku małżeńskiego jest prawnie możliwe, ale wymaga późniejszej współpracy z odpowiednimi instytucjami, które pomogą, byłym już wtedy podopiecznym, w trudnych sytuacjach codziennego życia. Pamiętajmy, że do Domu Pomocy Społecznej trafiają osoby wymagające całodobowej opieki z powodu wieku, choroby lub niepełnosprawności – wyjaśnia Grażyna Lipińska, dyrektor DPS w Łęczycy. – Wszyscy maja prawo do uczuć, bez względu na wiek. Niepełnosprawność tego w żaden sposób nie przekreśla. Pobyt w DPS też nie – dodaje.
Zadzwoniła do nas ostatnio 70-letnia pani, która opowiedziała o swoich planach związania się z mężczyzną o 3 lata od niej starszym, podopiecznym Domu Pomocy Społecznej. Obojgu doskwierała samotność, oboje około 20 lat temu stracili współmałżonków, oboje schorowani. Pomysł pobrania się i zamieszkania razem był bardzo śmiały, pozostał jednak tylko w sferze marzeń, było to dobre życzenie i tęsknota za towarzyszem życia. Rzeczywistość okazała się niestety mało wyrozumiała, ponieważ ze względu na swój stan zdrowia państwo ci zdecydowali się zrezygnować z małżeństwa, o którym wcześniej wspominali oraz wspólnego zamieszkania. Choć decyzja ta nie należała do najłatwiejszych, górę nad uczuciami wziął rozsądek i troska o wzajemne bezpieczeństwo.
(MR)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.