Rolnicy domagają się pieniędzy
Pokrzywdzeni i oszukani rolnicy, kilka milionów złotych zadłużenia, żal i rozgoryczenie – to bilans zamkniętej Spółdzielni Mleczarskiej w Topoli Królewskiej. Czy musiało do tego dojść?
W słuchawce redakcyjnego telefonu słyszymy – przyjedźcie do mleczarni w Topoli Królewskiej, jest tu komornik, policja…
Na taki sygnał nie pozostajemy obojętni, za kilka minut jesteśmy na miejscu. Niestety nie zastajemy już ani komornika, ani policji, są natomiast rolnicy, którzy swego czasu dostarczali mleko do mleczarni.
– Nie pozwolimy na kolejną grabież naszego majątku – mówi Julian Szubski. – Przyjechał tu pełnomocnik małżonki byłego już prezesa Tomasza Zachmana wraz z komornikiem w obstawie policji. Chcieli zająć maszyny i urządzenia znajdujące się jeszcze w mleczarni jako egzekucja wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi z grudnia 2015 roku.
– O żadnej rozprawie nas, jako członków spółdzielni nie powiadomiono – wtrąca Radosław Stańczyk.
Już we wrześniu 2014 roku niewiele zostało po spółdzielni w Topoli Królewskiej, części urządzeń już nie było a sam obiekt nie stanowił dużej wartości. Zadłużenie spółdzielni wobec dostawców, urzędów, instytucji, roszczeń pracowniczych oraz należności dla rolników, szacowano na ok. 3 mln złotych.
Rolnicy, którzy dostarczali mleko do tej pory nie otrzymali należnej zapłaty. Są rozgoryczeni. Czują się oszukani. Nie mają wątpliwości, że winę za upadek spółdzielni ponosi jej kierownictwo.
– Kiedy w 2011 roku odeszła szefowa, rada nadzorcza wybrała nowego prezesa – wspomina przewodniczący rady nadzorczej spółdzielni w Topoli Królewskiej Zygmunt Budner, rolnik z Gołocic. – Rozpoczęły się inwestycje i duży rozmach w działaniu nowego szefa, ale ilość przyjmowanego mleka nie wzrastała, wręcz przeciwnie. Niektórzy rolnicy przenieśli się do innych spółdzielni. Wzrastała też konkurencja a rada nadzorca nie była zapoznawana z wynikami finansowymi.
– A historia kołem się toczy – mówi Julian Szubski. – Wracając do obecnej rzeczywistości, my jako członkowie spółdzielni znów nic nie wiemy, nikt nas nie zawiadamia o sytuacji a nasz majątek trafi w obce ręce.
Rolnicy szukają pomocy wszędzie, gdzie tylko mogą. Mają nadzieję, że może władze gminy Łęczyca znajdą rozwiązanie problemu.
– Wraz z obsługą prawną urzędu postaram się pomóc spółdzielcom – zapewnia wójt gminy Łęczyca Jacek Rogoziński. – Są to przecież nasi mieszkańcy. Ok. 2 tygodnie temu odbyła się już pierwsza licytacja budynku zlewni mleka w Gawronach, którą to nieruchomość nabył Urząd Gminy w Łęczycy. Na obiekt w Topoli Królewskiej też był chętny, wpłacił wadium, ale ostatecznie się nie zgłosił.
Zdesperowani rolnicy, członkowie spółdzielni mleczarskiej w Topoli Królewskiej, wpisanej do KRS jako podmiot aktywny, zapowiadają, że sprawę zgłoszą do organów ścigania.
(mku)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.