„Rodzina nie chce mnie znać”
Przez alkohol zrujnował sobie życie, stracił rodzinę, trafił na ulicę. Do tego udar i pobyt w szpitalu. Załamany Sylwester Jończyk, mimo wszystko, nie traci nadziei na lepsze jutro.
Jak sam przyznaje, zasłużył na swój los, dlatego stara się nie skarżyć i nikogo poza sobą nie obwinia.
– Od dwóch miesięcy mieszkam na ulicy, a dokładniej pod blokiem, w którym mieszka moja rodzina. Śpię w piwnicy, wśród przeróżnych rupieci, rowerów i pudeł. Nie mam wyjścia, gdzieś muszę. Żona wyrzuciła mnie z domu i zabrała klucze. Miała rację, nie mam do niej o to żalu, bo kto chciałby mieszkać z kimś takim jak ja? Przez alkohol mocno narozrabiałem, trafiłem na 8 miesięcy do Zakładu Karnego w Garbalinie, po powrocie spotkała mnie eksmisja z mieszkania – wyznaje Sylwester Jończyk. – Dwa tygodnie temu miałem udar, to cud, że żyję i nie jestem sparaliżowany. Muszę jednak brać leki, których nie mam za co kupić i nie mogę pracować, przynajmniej na razie. Chcę stanąć na nogi, pragnę wrócić do domu, do mojej rodziny i ukochanego, 2- letniego wnuczka Bartusia. Bardzo mi ich brakuje… Wiem, że jedyną szansą jest prawda i trzeźwość – przyznaje mężczyzna. – Codziennie mówię żonie, że ją kocham, nie są to tylko puste słowa, ani chęć powrotu do domu. Choć widzimy się codziennie, bo pozwala mi wejść do łazienki, czasem upierze ubrania, to bardzo mi jej brakuje i żałuje tego, co się stało.
Mężczyzna wie, że powrót do rodziny nie będzie łatwy. Jest zdecydowany nawet na wyjazd do MONAR- u w Ozorkowie. Jeżeli tylko dostanie możliwość pobytu w ośrodku, to bez wahania z niej skorzysta. Będzie to dla niego duża szansa na rozpoczęcie swojego życia na nowo.
– Po tym wszystkim, co się stało, po błędach, które popełniłem, po problemach ze zdrowiem, zacząłem doceniać życie. Mimo że obecnie wygląda ono fatalnie, bo rodzina się ode mnie odsunęła i obcy ludzie, sąsiedzi pomagają mi bardziej niż własne dzieci, to wiem, że warto zmienić swoje postępowanie – podsumowuje S. Jończyk. – Rodzina jest w życiu najważniejsza.
(MR)
BRAK KOMENTARZY
Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.